Nikt już nie panuje nad Brexitem. Reakcją na dramat jest śmiech
Stwierdzenie, że w polityce brytyjskiej panuje chaos, to jak nie powiedzieć nic. Konia z rzędem temu, kto wie, co się stanie. Drzewka scenariuszy się rozgałęziają, a na scenę wychodzą satyrycy. Oni przynajmniej są śmieszni.
W obliczu buntu wewnątrz własnej Partii Konserwatywnej i braku poparcia w Izbie Gmin debatującej nad porozumieniem z UE w sprawie Brexitu, premier Theresa May zawiesiła głosowanie. W żaden sposób nie uprościło to sytuacji politycznej w Londynie, zwłaszcza że Bruksela nie zgadza się na żadne zmiany do liczącego ponad 500 storn porozumienia.
Nikt nie wie, jak sytuacja dalej się rozwinie. Co prawda rząd zapowiada poddanie umowy pod głosowanie Izby Gmin przed ostatecznym terminem 21 stycznia 2019 r., którego niedotrzymanie oznaczać będzie utratę mocy przez porozumienie, lecz niewielu polityków ufa zapewnieniom z Downing Street 10.
Krążą też pomysły obalenia rządu, drugiego referendum brexitowego czy rozpisania nowych wyborów parlamentarnych. Problemem jest jednak brak czasu. Zgodnie z harmonogramem wyjścia ze struktur UE, termin Brexitu upływa 29 marca 2019 r. Jeżeli do tego dnia nie zostanie wymyślone żadne rozwiązanie akceptowane przez Londyn i Brukselę, wtedy Wielka Brytania wyjdzie ze Wspólnoty bez porozumienia. To będzie katastrofa dla gospodarki Wysp i poważny cios dla pozostałych krajów UE.
Pogłębiający się kryzys polityczny w Londynie ma niepowtarzalny, wyspiarski charakter. Speaker Izby Gmin John Bercow nazwał decyzję May o przełożeniu głosowania "bardzo nieuprzejmą", co odczytać można na wyraz najwyższego wzburzenia. W końcu okazać się może, że na skutek tego posunięcia parlament będzie musiał obradować w Święta, a coś takiego nie zdarzyło się od blisko 4 wieków. Amerykanie przetłumaczyli słowa Bercowa na zrozumiały na własny język debaty politycznej jako "k...wsko oburzające".
Brexit a chaos na lotniskach
Jeszcze dalej posunął się Lloyd Russel-Moyle, deputowany z Partii Pracy, który w reakcji na decyzję May chwycił ceremonialną buławę, bez której Izba Gmin nie może obradować ani głosować. Przy wyjściu deputowany oddał artefakt urzędnikowi, który odłożył go na miejsce. Bercow ukarał Russel-Moyle’a usunięciem z sali.
Kryzys polityczny jest natchnieniem dla satyryków i karykaturzystów. Theresę May sparodiował Andy Serkis, brytyjski aktor który wcielił się w rolę Golluma w ekranizacjach Władcy Pierścieni i Hobbita. W jego interpretacji Pierścień Władzy zastąpiło porozumienie brexitowe, nad którym szefowa rządu pogrążyła się w schizofrenicznym dialogu. Osobowość polityk troszczącej się o losy kraju i społeczeństwa wyraźnie ustąpiła jednak politycznemu potworowi rządnemu władzy. Znacznie bardziej dosadny w krytyce jest Jonathan Pie, który nie szczędzi inwektyw opisując chaos polityczny i grożące krajowi konsekwencje.
Gdyby tego było mało, to do mediów trafił teraz film pokazujący premier May, która nie może wyjść z własnej limuzyny przed rozmowami z kanclerz Merkel o wyprowadzaniu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej.
Brytyjczycy nie mają wątpliwości, że lwią część winy za ten bałagan ponosi też były premier David Cameron, który zaproponował przeprowadzenie referendum brexitowego jako populistyczną zagrywkę polityczną. Dawny szef rządu, który po porażce w referendum ustąpił na rzecz May, został zapytany przez dziennikarza, czy nie powinien przeprosić obywateli. Pytanie pozostało bez odpowiedzi.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl