Piotr Wawrzyk trafił do szpitala. Prokuratura umarza śledztwo
Warszawska prokuratura umorzyła jedno ze śledztw w sprawie wiceszefa MSZ Piotra Wawrzyka - donosi "Rzeczpospolita". Prokuratorzy badali, czy ktoś nakłaniał go do samobójstwa.
Były wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk we wrześniu trafił do szpitala w Warszawie. Dwa tygodnie wcześniej został zdymisjonowany w związku z wybuchem afery wizowej.
Nieprawidłowości dotyczyły składania wniosków o wydanie wiz dla cudzoziemców mających pracować w Polsce i obejmowały polskie placówki dyplomatyczne w Hongkongu, Tajwanie, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Indiach, Arabii Saudyjskiej, Singapurze, Filipinach i Katarze.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W związku z incydentem dwa tygodnie po wybuchu afery prokuratura sprawdzała, czy ktoś nakłaniał wiceministra MSZ do samobójstwa.
- Z ustaleń dowodowych wynika, iż nie doszło do realizacji czynności sprawczych określonych w artykule kodeksu karnego, z którego wszczęto śledztwo. Wobec tego postępowanie zostało umorzone - powiedział "Rzeczpospolitej" prok. Szymon Banna, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Śledczy ustalili, że na Wawrzyka wpływ miały medialne doniesienia obarczające go odpowiedzialnością za aferę.
Afera wizowa
Piotr Wawrzyk nie tylko został wyrzucony z rządu, ale stracił również miejsce na listach wyborczych PiS. Po wyborach polityk zabrał głos w mediach społecznościowych. "Powoli dobiega końca moja misja reprezentowania Ziemi Świętokrzyskiej w Sejmie RP. Wydarzenia ostatnich tygodni były i nadal są trudnym doświadczeniem dla mnie, nie tylko jako polityka, ale też jako człowieka" - pisał Wawrzyk.
Afera wizowa zaczęła się od Edgara K., bliskiego współpracownika Piotra Wawrzyka. W ramach operacji służb Edgar K., w zamian za pomoc w załatwieniu wiz, przyjął 160 tys. zł łapówki od działającego pod przykryciem funkcjonariusza CBA. W sumie miał przyjąć co najmniej pół miliona łapówek. Usłyszał zarzut płatnej protekcji przy załatwianiu wiz w MSZ.
Czytaj też: