Nigel Farage. Po Brexicie czas na Calexit
Polityk brytyjskiej skrajnej prawicy Nigel Farage i jego sojusznik, biznesmen Aaron Banks zamierzają zaangażować się w kampanię na rzecz Calexitu, czyli podziału Kalifornii. Aktywiści chcą doprowadzić do referendum w tej sprawie podczas wyborów w 2018 roku.
31.03.2017 | aktual.: 31.03.2017 20:54
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Para Brytyjczyków, która w znaczący sposób przyczyniła się do sukcesu kampanii wyjścia Zjednoczonego Królestwa z Unii Europejskiej, została ściągnięta do Kalifornii przez republikańskich działaczy Gerry'ego Gunstera i Scotta Baugha. Podczas marcowego pobytu na południu stanu, Farage brał udział w kolacjach, wiecach i bankietach, podczas których na cel kampanii na rzecz "Calexitu" zebrano ponad milion dolarów.
Pomysł organizatorów głosowania jest prosty: chodzi o to, aby podzielić Kalifornię na dwie części: zachodnią, obejmującą bogate i zurbanizowane wybrzeże i wschodnią, gdzie dominują bardziej rolnicze tereny. Zmiana ta pomogłaby republikanom, bo zmniejszyłaby polityczną wagę tego najludniejszego i jednego z najbardziej zdominowanych przez Partię Demokratyczną stanów i dała szansę republikanom na zapewnienie części głosów elektorskich stanu (na wschodzie Kalifornii to oni mają przewagę). To właśnie głównie głosy Kalifornijczyków zdecydowały o tym, że to Hillary Clinton zdobyła więcej bezpośrednich głosów w listopadowych wyborach prezydenckich.
Choć niemal wszyscy traktują projekt Calexitu w kategorii odległego political fiction, Brytyjczycy wierzą w powodzenie inicjatywy.
- Takie rzeczy zdarzały się już w przeszłości, z Wirginią i Zachodnią Wirginią oraz z Północną i Południową Dakotą, więc to może się udać - powiedział Andy Wigmore, rzecznik Farage'a. Odwołał się w ten sposób do sytuacji z wojny secesyjnej, kiedy doszło do podziału stanu Wirginia; zachodnia część stanu opowiedziała się po stronie Północy, podczas gdy reszta była najważniejszą częścią składową Konfederacji. Do podziału Dakoty nigdy nie doszło, bo od początku były to dwa osobne stany. Ale nie zniechęca to Brytyjczyków.
- Ludzie to samo mówili o Brexicie, że to nigdy się nie uda. Ale my po prostu wzięliśmy się do roboty i to zrobiliśmy - powiedział Banks tabloidowi "Daily Mail". Jak dodał, widzi kalifornijskie referendum jako wielki polityczny pojedynek. - To byłoby przedstawione jako walka przeciwstawiająca sobie hollywoodzkie elity i zwykłych ludzi chcących rozbić złe rządy. 78 procent Kalifornijczyków jest niezadowolona z rządzących. To szósta największa gospodarka na świecie, ale jest bardzo źle zarządzana - ocenił.
Jeden z inicjatorów kampanii, Gerry Gunster, to doświadczony konsultant polityczny i specjalista od sondaży, który ma na swoim koncie rolę w wygranych w 30 stanowych referendach i który przewidział wynik unijnego referendum w Wielkiej Brytanii. Aby doszło do głosowania nad podziałem stanu, organizatorzy muszą zebrać 500 tys. podpisów.
Nie jest to jedyna inicjatwa na rzecz "Calexitu". Tuż po wyborach zgłoszony został projekt referendum w sprawie secesji całego stanu i ogłoszenia niepodległości. To jeszcze mniej prawdopodobny scenariusz, za którym stoją jeszcze bardziej egzotyczni gracze. Jednym z pomysłodawców referendum jest Louis Marinelli, amerykański nauczyciel z San Diego obecnie mieszkający w... Jekaterynburgu w Rosji. Prowadzona przez niego inicjatywa "Yes California" wspierana jest do tego przez Antyglobalistyczny Ruch Rosji, organizację, która otrzymuje dotacje z Kremla. W ubiegłym roku zorganizowała ona w Moskwie uroczystą konferencję ruchów separatystycznych z całego świata, w tym aktywistów dążących do secesji Teksasu.