Niezidentyfikowany obiekt wleciał do Polski. Generał krytykuje: wstyd!

Dowództwo Operacyjne wydało komunikat, że w piątek rano w polską przestrzeń powietrzną wleciał niezidentyfikowany obiekt. - Komunikat uspokaja tylko ich, Polaków w żaden sposób. Jak mają się sami uspokajać, niech lepiej nic nie mówią, bo to wstyd! - mówi w rozmowie z WP gen. Waldemar Skrzypczak.

Poszukiwania obiektu, który wleciał do Polski, zdjęcie ilustracyjne
Poszukiwania obiektu, który wleciał do Polski, zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © East News | Pawel Wodzynski
Żaneta Gotowalska-Wróblewska

"W godzinach porannych w przestrzeń powietrzną RP od strony granicy z Ukrainą wleciał niezidentyfikowany obiekt powietrzny, który od momentu przekroczenia granicy, aż do miejsca zaniku sygnału obserwowany był przez środki radiolokacyjne systemu obrony powietrznej kraju. Zgodnie z obowiązującymi procedurami Dowódca Operacyjny RSZ uruchomił dostępne siły i środki pozostające w jego dyspozycji" - brzmi komunikat wydany przez Dowództwo Operacyjne.

Więcej szczegółów nie było. Chwilę później szef resortu obrony Władysław Kosiniak-Kamysz poinformował, że jest w kontakcie z prezydentem Andrzejem Dudą i premierem Donaldem Tuskiem. Dopiero po spotkaniu na linii prezydent - szef Ministerstwa Obrony Narodowej dowiedzieliśmy się, że niezidentyfikowany obiekt jest najpewniej rosyjską rakietą, która wleciała i wyleciała z polskiej przestrzeni powietrznej.

"Co to mogło być, jeśli nie rakieta?"

Gen. Waldemar Skrzypczak, były szef Wojsk Lądowych w Polsce, w rozmowie z Wirtualną Polską krytycznie odnosi się do pierwszego komunikatu Dowództwa Operacyjnego.

- Co to mogło być, jeśli nie rakieta? Dowództwo Operacyjne w komunikacie mówi o "niezidentyfikowanym obiekcie", czyli sugeruje, że to UFO? Daleko zaszło nasze Dowództwo Operacyjne, jeśli używa takiej terminologii - mówi.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Czy wszyscy ci, którzy są odpowiedzialni za naszą przestrzeń powietrzną mają świadomość, co dzieje się za naszą wschodnią granicą? Od kilku dni wiadomym jest, że Rosjanie prowadzą ofensywę rakietowo-powietrzną na terytorium Ukrainy. My, bogatsi o doświadczenia z ubiegłego roku (rakieta w Przewodowie - red.) powinniśmy na te ataki reagować, wzmagając czujność naszych systemów rozpoznawczych i obrony powietrznej - ocenia generał.

I dodaje, że skoro Dowództwo Operacyjne nie wie, co się stało, "jest niegotowe do tego, by monitorować i rozpoznawać to, co się dzieje". - Nie są przygotowani na to, że Rosjanie prowadzą zmasowane ataki na Ukrainę. I nie są przygotowani na to, by monitorować tego typu - jak mówią - niezidentyfikowane obiekty - podkreśla rozmówca Wirtualnej Polski.

"Znowu cywil, który będzie jechał na koniu, znajdzie głowicę w lesie"

- Dlaczego nie zrobiono nic, by nie tyle rakietę zestrzelić, a przynajmniej wiedzieć, gdzie ona leci i gdzie spada. Będą się teraz powoływać na złe warunki atmosferyczne, bo im deszcz w oczy pada. Nie na tym polega obrona powietrzna - ocenia.

Jak podkreśla, świadczy to o tym, że inwestujemy dziesiątki miliardów w naszą obronę powietrzną, a ona nikogo nie chroni.

Dlaczego tak jest? - Czy to systemy są nieskuteczne, czy zakupy są chybione, czy ludzie są źle wyszkoleni? Na to składa się wiele czynników, które dyskredytują naszą obronę powietrzną. Nie ma co się zachłystywać tym, że mamy Patrioty, system Narew czy inne rzeczy, skoro wpada przypadkowy pocisk i znowu cywil, który będzie jechał na koniu, znajdzie głowicę w lesie. Systemy, mimo sloganów i wielkich inwestycji, są dziurawe - ocenia ostro generał.

"Komunikat, które wydało Dowództwo Operacyjne, uspokaja tylko ich"

I dodaje: - Po tych doświadczeniach z Przewodowem czy Bydgoszczą jesteśmy na tym samym etapie. Nic się nie wydarzyło, co usprawniłoby systemy, a przez to i dało nam gwarancję bezpieczeństwa.

- Komunikat, które wydało Dowództwo Operacyjne, uspokaja tylko ich, a Polaków w żaden sposób. Panowie, którzy te komunikaty wydają, jak mają się sami uspokajać, niech lepiej nic nie mówią, bo to wstyd! Nie jesteśmy gotowi, by bronić polskiego nieba - krytykuje gen. Skrzypczak.

W jego ocenie to daje jasny komunikat dla Rosji, że można w nas uderzać bez żadnych konsekwencji. - Jesteśmy bezsilni na tego typu wydarzenia. Nawet jeśli - tak jak teraz - nie jest to celowe działanie, a rakieta przypadkowa - mówi.

Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
waldemar skrzypczakwojna w Ukrainierosja
Wybrane dla Ciebie