Niezdrowe Związki Funduszu Zdrowia
W Narodowym Funduszu Zdrowia jak grzyby po deszczu powstają nowe związki zawodowe. Żądają m.in. podwyżek, nagród i pozwoleń na dodatkową działalność gospodarczą - pisze "Gazeta Wyborcza". W ostatnim czasie w Narodowym Funduszu Zdrowia powstały dwa nowe związki zawodowe. Najmłodszym jest Powszechne Ubezpieczenie z Warszawy - podaje dziennik.
15.07.2004 08:00
Powstaliśmy pod koniec czerwca, a już mamy ponad 60 członków nie tylko na Mazowszu - mówi "Gazecie Wyborczej" Jolanta Stefanowska, szefowa Powszechnego Ubezpieczenia. Powstaliśmy, by bronić naszych interesów. Chociażby tego, by z projektu nowej ustawy zdrowotnej wykreślić zapis zakazujący nam prowadzenia działalności gospodarczej. Pracują u nas lekarze, pielęgniarki, które po pięciu latach braku kontaktu ze swoim zawodem tracą prawo do jego wykonywania. Aby tego uniknąć, muszą podejmować dorywczo prace w zawodzie. Są osoby wykładające na uczelniach, dlaczego zakazywać im przekazywania swojej wiedzy? - pyta.
Od 1999 roku nie było u nas żadnych podwyżek - twierdzi Helena Trela, szefowa Związku Zawodowego Pracowników Ubezpieczenia Zdrowotnego powstałego w kwietniu we Wrocławiu. Że o premiach czy nagrodach nie wspomnę. Nie ma bowiem u nas do tej pory żadnej siatki płac, a niektórzy zarabiają nawet poniżej średniej krajowej. A przecież pracujemy w olbrzymim stresie, bo to nas obarcza się odpowiedzialnością za sytuację w służbie zdrowia. Tymczasem my jesteśmy tylko urzędnikami instytucji publicznej. Niestety, nasze wysokie kwalifikacje są niedostrzegane - dodaje.
Czy nie wstyd wam dopominać się wzrostu zarobków w sytuacji bardzo niskich płac w całej służbie zdrowia? - pyta "Gazeta Wyborcza". Nie chcemy, by nas wiązano ze służbą zdrowia - odpowiada Helena Trela, szefowa Związku Zawodowego Pracowników Ubezpieczenia Zdrowotnego. My jesteśmy tylko urzędnikami publicznymi i wykonujemy pewne zadania administracyjne. Nie odpowiadamy za pensje w placówkach medycznych. Dopominamy się tylko swoich praw. (PAP)