Kolejne zadania dla Kurskiego. Jego przyszłość jest już znana [OPINIA]
Dyskusje o tym, co będzie robił Jacek Kurski po odejściu z telewizji publicznej, są bezprzedmiotowe. Tak samo jak analiza czy pnie się, czy jednak spada. Oczywiste bowiem jest to, że Kurski nadal będzie robił to, co robi od lat: służył władzy Prawa i Sprawiedliwości.
To była koronkowa akcja ze strony rządzących. Tak jak niemal zawsze, dziennikarze o wszelkich ruchach w obozie władzy wiedzą na tydzień, dwa, a niekiedy miesiąc przed ich wykonaniem, tak o odwołaniu Jacka Kurskiego z funkcji prezesa TVP nie wiedziano.
Oczywiście między bajki można włożyć opowiastki, że była to suwerenna decyzja członków Rady Mediów Narodowych. Była to dobrze zaplanowana i znana w bardzo wąskim gronie decyzja polityczna.
Nowe zadania Kurskiego
Prawda jest taka, że tuż po odwołaniu Jacka Kurskiego z prezesowskiego fotela niewiele wiadomo.
Jedni twierdzą, że Kurski "idzie wyżej" i będzie głównym spin-doctorem kampanii wyborczej Prawa i Sprawiedliwości oraz będzie odpowiedzialny za przeprowadzenie przez Parlament, aż do prezydenckiego podpisu, ustawy zmieniającej ordynację wyborczą na korzystniejszą dla rządzących.
Inni ripostują, że spin-doctorem PiS-u był przecież już teraz. I uważają, że w końcu Andrzej Duda i Mateusz Morawiecki dopięli swego i pozbyli się z wpływowego stanowiska nielubianego polityka przebranego chwilowo za dziennikarza.
Przypominane są stare wydania Wiadomości TVP. W jednym źle wypadł Mateusz Morawiecki, w innym kiepsko Andrzej Duda.
Radosław Fogiel, rzecznik Prawa i Sprawiedliwości, napisał z kolei na Twitterze, że już niebawem przed Kurskim nowe zadania. Tyle że nie wiadomo, czy pisał to na poważnie, czy - jak to Fogiel lubi - postanowił zakpić z dziennikarzy udostępniających jego wpisy z prędkością światła.
Bez hamulców i finezji
Prawda jest jednak taka, że nie ma większego znaczenia, jakie stanowisko Jacek Kurski będzie oficjalnie zajmował. To od wielu lat wierny żołnierz i wykonawca poleceń Jarosława Kaczyńskiego. Kurski z telewizji rzekomo publicznej uczynił polityczną przybudówkę, której głównym celem było wzmacniać obóz władzy.
I nawet jeśli wielu dostrzegało, że jest to robione w sposób toporny, to niemal nikt Kurskiemu nie odmawiał skuteczności.
Najlepszym dowodem jest na to, że ci sami, którzy twierdzili, że TVP to dno, metr mułu i przez nikogo nieoglądany badziew, wskazywali również na brak równości podczas kolejnych wyborów, argumentując, że do niektórych dociera tylko przekaz TVP.
Metody Jacka Kurskiego są znane od lat: czyli bez hamulców, bez finezji, bez pozostawiania choćby cienia wątpliwości odbiorcy. Po prostu: przekaz na chama.
I takiego przekazu możemy się spodziewać w najbliższych miesiącach. Czy to z dobrze wyeksponowanego fotela np. wiceministra kultury czy z cienia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dwie rzeczy są pewne.
Po pierwsze - ci, którzy grzebią dziś politycznie Kurskiego, robią to przedwcześnie. Jeszcze o nim wielokrotnie wspomnimy - nie tylko podczas następnego Sylwestra Marzeń.
Po drugie: TVP nie będzie inne, nie będzie lepsze, nie będzie uczciwsze. Kurski robił taką telewizję, jaką chciał mieć Jarosław Kaczyński. I każdy, kto będzie chciał utrzymać się w telewizyjnym siodle, musi pamiętać, że to nadal telewizja jednego widza.
Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.pl