Niezależnego dziennikarza wsadzą za... komputer?
Stanisławowi Dmitrijewskiemu, niezależnemu
dziennikarzowi i obrońcy praw człowieka z Niżniego Nowogrodu,
grożą nowe oskarżenia - tym razem o używanie nielegalnego
oprogramowania komputerowego.
04.10.2007 | aktual.: 04.10.2007 20:14
Urząd Spraw Wewnętrznych w Niżnim Nowogrodzie poinformował w środę Dmitrijewskiego, że w komputerze, zarekwirowanym 29 sierpnia podczas kontroli finansowej w kierowanej przez niego Fundacji na rzecz Tolerancji, znaleziono nielegalne oprogramowanie.
Urząd zapowiedział wszczęcie w najbliższym czasie postępowania karnego.
Dmitrijewskiemu grozi kara od dwóch do czterech lat łagru, gdyż ciąży już na nim wyrok dwóch lat więzienia w zawieszeniu na cztery lata, wymierzony w lutym 2006 roku.
Sąd rejonowy w Niżnim Nowogrodzie skazał Dmitrijewskiego, wówczas szefa tamtejszego Towarzystwa Przyjaźni Rosyjsko-Czeczeńskiej i redaktora naczelnego miejscowej gazety "Prawozaszczita" ("Obrona Praw"), za publikację wezwań czeczeńskich przywódców Asłana Maschadowa i Achmeda Zakajewa do zakończenia wojny na Północnym Kaukazie. Sąd uznał go za winnego wzniecania nienawiści na tle narodowościowym, rasowym i religijnym.
Maschadow apelował do Parlamentu Europejskiego o uznanie wojny w Czeczenii za ludobójstwo i przysłanie na Północny Kaukaz niezależnych obserwatorów. Natomiast Zakajew wzywał obywateli Rosji, aby w wyborach prezydenckich nie głosowali na Władimira Putina.
W styczniu 2007 roku Sąd Najwyższy Rosji nakazał zamknięcie Towarzystwa Przyjaźni Rosyjsko-Czeczeńskiej. Jako uzasadnienie podał, że na czele organizacji pozarządowej nie może stać osoba, na której ciąży wyrok.
Dmitrijewski założył potem Fundację na rzecz Tolerancji. Był też jednym z organizatorów i uczestników wszystkich opozycyjnych "marszów niezgody" w Niżnim Nowogrodzie.
Jednocześnie pracował nad koncepcją międzynarodowego trybunału ds. Czeczenii. Według jego współpracowników, zakłada ona pociągnięcie do odpowiedzialności karnej za zbrodnie w tej republice przywódców Rosji, w tym Putina.
Jak podał dziennik "Kommiersant", nad materiałem tym Dmitrijewski pracował na komputerze, który zabrano w czasie sierpniowej kontroli.
Jerzy Malczyk