Niespodziewany gość na konferencji PO
- Trochę mnie zatkało. Kopę lat - powiedział Kazimierz Marcinkiewicz, który niespodziewanie pojawił się na konferencji prasowej PO. - Jestem tu, aby zaświadczyć o prawdzie - wyjaśniał były premier. Chodzi o słowa Jarosława Kaczyńskiego, że to jego partia wynegocjowała środki z Unii Europejskiej.
21.09.2011 | aktual.: 22.09.2011 10:27
Kazimierz Marcinkiewicz odniósł się do niedawnych słów Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS stwierdził, że to jego partia wynegocjowała środki z UE. - Jest mi niezmiernie przykro, że Jarosław Kaczyński tak powiedział. Dopiero później się poprawił i przyznał, że zrobił to rząd Marcinkiewicza - mówił były premier.
Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej prezes PiS Jarosław Kaczyński, odnosząc się do kwestii negocjacji nad budżetem unijnym na lata 2007-13, w których uczestniczył Marcinkiewicz, powiedział: - Jest prawdą, że to, co wynegocjował wtedy Kazimierz Marcinkiewicz, otrzymując w tej sprawie bardzo dokładne dyrektywy od kierownictwa partii rządzącej, a więc i ode mnie, to było mniej więcej tyle, ile w tej chwili chce wynegocjować Donald Tusk.
Zwracając się do dziennikarza, który pytał o Marcinkiewicza, Kaczyński powiedział: - Zapewniam pana, że ja bym sobie dał w Brukseli nie gorzej radę, niż pan Marcinkiewicz, a może nawet lepiej.
"Nie było żadnych wytycznych"
Były premier oświadczył, że przed negocjacjami ws. budżetu UE na lata 2007-13 nie dostał żadnych wytycznych od prezesa PiS. - Jedyne słowa, jakie wtedy padły, były takie: "postawiłeś poprzeczkę strasznie wysoko, boję się, że nie dasz rady" - powiedział. Zaznaczył też, że Lech Kaczyński, wówczas jeszcze prezydent elekt, powiedział mu tylko, że negocjacje to sprawa rządu. - Rzeczywiście miałem wówczas wolną rękę, by to poprowadzić - przekonywał.
Marcinkiewicz zaznaczył, że osobami, które wtedy "jakoś go wspomogły" byli m.in. poprzedni premier Marek Belka i jeszcze wówczas urzędujący prezydent Aleksander Kwaśniewski, który - jak zaznaczył - mówił mu jak poruszać się po europejskiej scenie politycznej. "To był przecież mój pierwszy miesiąc pracy" - przypomniał.
Podkreślił też, że podczas negocjacji miał do dyspozycji "kapitalnych ludzi", wymienił Stefana Mellera, Ryszarda Schnepfa, Jarosława Pietrasa. - Oni wszyscy później zostali w jakiś sposób, szybszy lub wolniejszy, z różnych stanowisk państwowych przez PiS usunięci - zaznaczył.
Sikorski: kto dzisiaj byłby ekipą prezesa PiS?
Natomiast Sikorski podkreślił: - Powstaje pytanie, kto dzisiaj byłby ekipą Jarosława Kaczyńskiego - i czy negocjacje wyglądałyby tak, jak wyprawa Anny Fotygi i Antoniego Macierewicza do Stanów Zjednoczonych, gdzie miała być uchwała Kongresu w sprawie Smoleńska, a skończyło się na uganianiu się za jednym kongresmenem.
Jak dodał, to "eurofobiczna frakcja" PiS pod wodzą Macierewicza uniemożliwiała prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu ratyfikację Traktatu z Lizbony.
Marcinkiewicz pytany, czy jego obecność na konferencji prasowej PO należy rozumieć jako walkę o to, aby PiS nie wygrało wyborów odpowiedział: - Nie wiem, czy ja walczę, ale na pewno staram się pomóc. - Jestem obywatelem polskim, mam na imię Kazimierz, na nazwisko Marcinkiewicz i mam prawo wspierać kogo tylko chcę. A jeśli jeszcze do tego lider opozycji mówi słowa nieprawdziwe, to wykorzystać okazję przyjaznej Platformy Obywatelskiej do tego, aby móc to sprostować - to chyba nie ma nic lepszego - odparł dopytywany, w jakim charakterze bierze udział w konferencji PO. Na pytanie, czy zamierza zasilić szeregi PO, odpowiedział, że "nie wybiera się do polityki".
Sikorski mówił, że cieszy się ze słów prezesa PiS, że on też chciałby współpracować z Jerzym Buzkiem i Januszem Lewandowskim ws. budżetu UE. - Tylko powstaje pytanie, czy on i jego ekipa byliby wiarygodni. PiS powtarza, że to rząd PiS wynegocjował obecny budżet, a my mówimy, że wynegocjował ten budżet premier Kazimierz Marcinkiewicz - zaznaczył Sikorski.
Sikorski powiedział też, że zadaje Jarosławowi Kaczyńskiemu zadanie. Jak mówił, 2 października w Manchesterze będzie coroczna, programowa konferencja Partii Konserwatywnej, czyli głównego partnera PiS we frakcji PE Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy.
- Jeśli Jarosław Kaczyński na poważnie traktuje swoje słowa o tym, że on też chce zawalczyć skutecznie o szanse dla Polski, o ambitny budżet dla UE, to proszę go jako minister spraw zagranicznych, żeby udał się do Manchesteru i pomógł premierowi Cameronowi, który ma poważne kłopoty w partii - dodał.
Jak mówił Sikorski, Cameron ma w partii frakcję, która nie tylko nie chce ambitnego budżetu UE, ale wręcz chce referendum na temat wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii. - To jest moment, w którym trzeba pomóc swoim parterom politycznym i pomóc Polsce, aby przekonać partię konserwatywną do ambitniejszego budżetu dla Unii Europejskiej - powiedział minister.
List do Jarosława Kaczyńskiego
W tej sprawie list do Kaczyńskiego skierował też eurodeputowany PO Jacek Saryusz-Wolski. Zaapelował w nim do prezesa PiS o interwencję u brytyjskich konserwatystów ws. chęci redukcji budżetu UE oraz tego, że premier David Cameron nie zamierza przyjechać na szczyt Partnerstwa Wschodniego w Warszawie.
"Zwracam się do Pana w dwóch niecierpiących zwłoki sprawach dotyczących Unii Europejskiej. Po pierwsze, brytyjski premier David Cameron, lider Partii Konserwatywnej, pozostającej w sojuszu z Prawem i Sprawiedliwością w grupie Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w Parlamencie Europejskim, nie zamierza przyjechać do Warszawy na szczyt Partnerstwa Wschodniego" - napisał eurodeputowany PO.
Zwrócił też uwagę, że w Partii Konserwatywnej "nasiliły się głosy kwestionujące solidarność unijną, w tym finansową i domagające się znacznej redukcji budżetu unijnego"."Ze zrozumiałych względów eskalacja eurosceptycznych poglądów najważniejszych partnerów politycznych PiS w Unii budzi poważne zaniepokojenie. W obydwu powyższych kwestiach bardzo cenna byłaby interwencja Pana Przewodniczącego u brytyjskich konserwatystów z frakcji EKR (Europejskich Konserwatystów i Reformatorów), a także u lidera torysów D. Camerona" - czytamy w liście.
"W tej chwili może Pan oddać prawdziwą przysługę Polsce przekonując swoich partnerów w Partii Konserwatywnej, aby zawrócili z niebezpiecznej dla Europy i Polski drogi. Wierzę, że Pana autorytet oraz bliskie kontakty z przywódcami brytyjskich konserwatystów pozwolą na szybką i skuteczną interwencję" - zwrócił się do Kaczyńskiego eurodeputowany PO.