Niespodziewana konsekwencja wojny. Rosja likwiduje łagry
Na ukraiński front wysyłani są więźniowie oraz strażnicy więzienni. W związku z tym placówki pustoszeją i niektóre są zamykane. Niewykluczone, że nowe łagry powstaną na okupowanych terytoriach Ukrainy.
01.04.2024 | aktual.: 01.04.2024 14:32
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Według oficjalnych danych w Rosji jest obecnie do 400 tys. więźniów. Pomimo ciągłych doniesień o nowych aresztowaniach czy sprawach karnych, kolonie karne znikają. Tylko w tym roku zamknięto co najmniej dwa łagry - podał komisarz praw człowieka dla Kraju Krasnojarskiego Mark Denisow.
- Zauważam jedną niepokojącą tendencję. Jednorazowe duże zmniejszenie liczby skazanych w warunkach specjalnej operacji wojskowej (tak Rosjanie określają wojnę w Ukrainie - red.) skłoniło kogoś "na górze" do zamknięcia zakładów penitencjarnych w celu optymalizacji i zaoszczędzenia pieniędzy - powiedział Denisow.
Szybka wycieczka na front
W ostatnich latach liczba więźniów w Rosji spadała, co miało związek m.in. z dekryminalizacją przemocy domowej. W 2023 roku Władimir Putin zdecydował o dopuszczeniu skazańców do służby wojskowej. I to te przepisy prowadzą obecnie w dużej mierze do pustoszenia więzień.
- Nowe prawo pozwala na przyjmowanie więźniów (do służby) już na etapie aresztu śledczego. Zwłoki jeszcze ciepłe, złapali cię, skuli w kajdanki i to wszystko, możesz się zapisać na wojnę i tyle, możesz jechać - mówi szefowa fundacji Ruś Siedząca Olga Romanowa.
Rosja zbuduje łagry w Ukrainie?
Associated Press podaje, że w ciągu najbliższych dwóch lat na okupowanych przez Rosjan terytoriach Ukrainy planuje się budowę co najmniej 25 nowych kolonii karnych.
Wielu pracowników służby więziennej stara się o pracę przy budowie nowych zakładów. W przeciwnym razie wysyłani są na front, gdzie muszą współpracować z byłymi więźniami.
- Zostają zgarnięci za wszystko. Łapówki, nadużycia władzy, oszustwa. Trafiają do więzień, podpisują umowę i wyjeżdżają na linię frontu, by dowodzić więźniami. Wygląda to tak, że połowa strażników poszła budować łagry, a druga połowa obecnie, przez więzienia, idzie na front - mówi Romanowa.
Według dyrektora służby Arkadija Gostiewa, z 1,6 tys. byłych pracowników, którzy wyjechali walczyć w Ukrainie, co dziesiąty zginął.
Sytuacja przynosi poważne problemy kadrowe. Około 17 proc. stanowisk w więzieniach nie jest obsadzonych.
- Putin nie zamierza w najbliższym czasie kończyć wojny. A to znaczy łagry nie będą potrzebne, bo wszystkich będą wysyłali od razu na front - mówi Romanowa.
Czytaj więcej: