Nieślubne dziecko? Normalka!
Co szóste dziecko, które rodzi się dziś w
Polsce, jest nieślubne. Pociechy z nieformalnych związków nie
dziwią już ani socjologów, ani urzędników, ani nawet księży -
pisze gazeta "Metro".
Jeszcze w latach 80. liczba dzieci, które przyszły na świat poza związkiem małżeńskim, sięgała niespełna pięciu procent. Później - jak wynika z wyliczeń Głównego Urzędu Statystycznego - z roku na rok ich przybywało. W 2003 r. maluchy z nieformalnych związków stanowiły już niemal 16 procent urodzeń! Co prawda daleko nam jeszcze do zachodniej Europy, gdzie nawet co drugie dziecko pochodzi spoza małżeńskiego łoża, ale wszystko zmierza w tym kierunku - nieślubnych dzieci przybywa szybciej niż tych, których rodzice wypowiedzieli sakramentalne "tak".
Socjologowie nie maja złudzeń. W naszym kraju rozpoczęła się obyczajowa rewolucja. Dziecko rodziców, którzy nie wzięli ślubu, nikogo już ani nie dziwi, ani tym bardziej nie gorszy. Także na wsi, gdzie zmiany dokonują się wolniej.
Słowa "bękart" albo "zowitka" (którym na Śląsku określano kiedyś pannę z dzieckiem), właściwie wyszły już z użycia. Nie żyjemy już w obrębie wpływu tak restrykcyjnej moralności jak kiedyś. Górę wzięły indywidualizm i kontrkultura, które nakazują odrzucenie drobnomieszczańskich przesadów, za jakie bywa uznawane małżeństwo - przyznaje dr Krzysztof Lecki, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego.
Co ciekawe, nawet Kościół odnosi się do nieślubnych dzieci przyjaźnie. Rzadko zdarzają się sytuacje, że ksiądz odmawia chrztu - zaznacza "Metro". (PAP)