Niesiołowski: prezydent zaszkodzi Polsce na szczycie UE
Szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki potwierdził, że Lech Kaczyński będzie reprezentował Polskę na piątkowym szczycie UE poświęconym kryzysowi finansowemu. MSZ przekaże prezydentowi rządowe stanowisko na to spotkanie, zawierające "mapę drogową" dojścia Polski do strefy euro oraz apel do krajów UE o szybką ratyfikację
Traktatu Lizbońskiego. Wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski twierdzi, że udział prezydenta w szczycie to błąd, który może zaszkodzić Polsce.
03.11.2008 | aktual.: 03.11.2008 20:27
Spotkanie, które zwołał prezydent Francji Nicolas Sarkozy będzie poświęcone kryzysowi finansowemu. Będzie ono miało formułę roboczego lunchu, podczas którego każdy z krajów członkowskich będzie reprezentować jedna osoba.
Rzecznik MSZ Piotr Paszkowski poinformował, że przekazane prezydentowi stanowisko będzie zawierało przyjętą przez rząd w ubiegłym tygodniu mapę drogową wejścia Polski do strefy euro - jako "nasz wkład w stabilizację" sytuacji w związku z kryzysem światowym. Rząd chce, by Polska stała się członkiem strefy euro od stycznia 2012 roku.
Drugim elementem - według rzecznika MSZ - będzie sprawa Traktatu Lizbońskiego. Polska - zapowiedział Paszkowski - ma zaapelować do wszystkich krajów UE o najszybszą ratyfikację Traktatu z Lizbony.
Szef Kancelarii Prezydenta powiedział, że przed wyjazdem na szczyt Lech Kaczyński będzie chciał spotkać się z ministrem finansów Jackiem Rostowskim. Nie wykluczył również spotkania prezydenta z premierem Donaldem Tuskiem.
Jak mówił szef Kancelarii, prezydent chce porozmawiać ze stroną rządową, aby w Brukseli zaprezentować pogląd nieodbiegający od stanowiska Rady Ministrów. Kownacki dodał, że jeśli rząd zdecyduje o przedstawieniu podczas szczytu planu działań dotyczącego wprowadzenia euro w Polsce, to Lech Kaczyński zaprezentuje oficjalne stanowisko Polski.
Kownacki dodał, że propozycja prezydenta, by Donald Tusk również poleciał do Brukseli jest nadal aktualna.
Nowak: minister finansów i premier są gotowi na rozmowy z prezydentem
Szef gabinetu politycznego premiera Sławomir Nowak podkreślił, że jeśli prezydent będzie potrzebował dodatkowych konsultacji, to zarówno minister finansów, jak i szef rządu są gotowi na takie rozmowy. Biuro prasowe Ministerstwa Finansów poinformowało zaś, że na razie do resortu nie wpłynęło w tej sprawie zaproszenie z Kancelarii Prezydenta.
Jak mówił Kownacki, prezydent chce przed wylotem porozmawiać ze stroną rządową, aby w Brukseli zaprezentować pogląd nieodbiegający od stanowiska Rady Ministrów.
Celem tego spotkania z ministrem finansów jest przedstawienie panu prezydentowi w szczegółach stanowiska Rady Ministrów tak, aby to, co będzie pan prezydent prezentował w niczym nie odbiegało od tego właśnie stanowiska - mówił szef prezydenckiej kancelarii.
W jego ocenie przekazanie prezydentowi najważniejszych tez stanowiska rządowego na piśmie będzie również jak najbardziej zasadne.
Pytany, czy w takim razie prezydent nie zamierza prezentować w Brukseli "własnej opinii", Kownacki podkreślił, że Lech Kaczyński jedzie na szczyt przedstawić stanowisko Polski. - Forum Unii Europejskiej nie jest właściwym miejscem do prezentowania indywidualnego stanowiska - powiedział. Nieoficjalnie w Kancelarii Premiera można usłyszeć, że skoro prezydent "uparł się jechać szczyt", to rząd "zwiąże go" instrukcjami.
-Tam przedstawia się stanowisko państwa członkowskiego (...), to nie jest miejsce, gdzie mielibyśmy pokazywać, jak liczne są zdania w naszym kraju na jakiś temat, czy jakie są różnice poglądów, bo takie sprawy powinny się ucierać we własnym domu - dodał szef Kancelarii Prezydenta.
Prezydencki minister powiedział też, że jeśli w instrukcji Rady Ministrów będzie zawarta "kwestia decyzji rządu, aby w 2012 roku Polska weszła do strefy euro, to pan prezydent taką informację przekaże: że rząd przyjął uchwałę, w której data przyjęcia euro została określona na 1 stycznia 2012". - To nie jest kwestia poglądu, tylko faktu - dodał Kownacki.
Pytany z kolei, co prezydent powie, jeśli zostanie zapytany o ratyfikację Traktatu Lizbońskiego, Kownacki odparł, że nie potrafi tego powiedzieć, ale - podkreślił - stanowisko Lecha Kaczyńskiego w tej sprawie nie zmieniło się.
- To stanowisko brzmi: z całą pewnością Polska nie będzie blokowała, czy też nie będzie przeszkodą do przyjęcia tego traktatu, natomiast w tej chwili (...) problem nie jest nasz, problem jest Irlandii - mówił.
Kownacki nie wiedział, czy załatwiona została już kwestia przelotu prezydenta do Brukseli rządowym samolotem, ale jak powiedział, nie wierzy, żeby powtórzyła się historia z ostatniego szczytu, kiedy stworzono jakieś techniczne problemy, zresztą sztuczne w sposób oczywisty.
Na październikowy szczyt UE prezydent poleciał wyczarterowanym samolotem, ponieważ Kancelaria Premiera nie udostępniła mu samolotu rządowego.
Sikorski: delegacja będzie czysto prezydencka
- Na najbliższy szczyt w Brukseli 7 listopada pojedzie tylko prezydent Lech Kaczyński, ale wyposażony przez rząd w odpowiednie instrukcje - powiedział minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.
Sikorski uczestniczył w poniedziałek w nieformalnym spotkaniu unijnych szefów dyplomacji w Marsylii. Po rozmowach, pytany o to, kto będzie reprezentował Polskę na najbliższym nadzwyczajnym szczycie w Brukseli, odpowiedział: pojedzie, zgodnie ze swoim postulatem, pan prezydent.
O ile wiem, delegacja będzie czysto prezydencka - zaznaczył minister. Dodał, że kancelaria prezydencka przed ostatnim szczytem w Brukseli prosiła rząd o instrukcje, tak aby pan prezydent mógł robić to, co nakazuje konstytucja, czyli reprezentować rząd, który prowadzi politykę zagraniczną i wewnętrzną naszego kraju.
Na wtorkowej Radzie Ministrów zostanie podjęta decyzja o reprezentowaniu Rady Ministrów przez pana prezydenta - poinformował minister Sikorski.
Na pytanie, czy prezydent Lech Kaczyński poprze na szczycie proponowane przez premiera Donalda Tuska przyjęcie przez Polskę euro do 2012 roku, Sikorski odparł: pan prezydent może mieć prywatne poglądy na różne kwestie, ale jeśli chodzi o udział w szczytach Unii Europejskiej, to spodziewamy się, że będzie reprezentował stanowisko rządu.
Tusk: najważniejsze, żeby prestiż Polski nie ucierpiał
Premier Donald Tusk podkreślał, że on sam jest gotów do wyjazdu, bo szczyt ma spore znaczenie, ale jeśli prezydent zdecyduje się jechać, to rząd wyposaży go we wszystkie potrzebne do dobrego reprezentowania Polski na tym spotkaniu instrumenty, począwszy od transportu, skończywszy na instrukcjach rządowych i ekspertach. Najważniejsze dla mnie dzisiaj będzie to, żeby prestiż Polski nie ucierpiał - mówił szef rządu.
- To nie jest Rada Europejska, spotkanie ma charakter nieformalny, więc nie ma tu jakichś szczególnych problemów konstytucyjnych - dodał szef rządu. Tusk zwrócił się już do Trybunału Konstytucyjnego o rozstrzygnięcie, czy prezydent może samodzielnie decydować o udziale w posiedzeniach Rady Europejskiej, czy też ostateczna decyzja w tej sprawie należy do szefa rządu.
Przed październikowym szczytem UE doszło do konfliktu na linii prezydent-premier wokół składu polskiej delegacji i wyjazdu Lecha Kaczyńskiego do Brukseli. Kancelaria premiera odmówiła prezydentowi przelotu rządowym samolotem (poleciał Donald Tusk z dwoma ministrami), argumentując że prezydent nie jest członkiem rządowej delegacji na szczyt. Do Brukseli Lech Kaczyński poleciał ostatecznie czarterem.
Wicepremier Grzegorz Schetyna mówił, że rząd nie chce dopuścić do powtórki żenującego spektaklu, którego wszyscy byliśmy świadkami. - Jeżeli pan prezydent uważa, że jest konieczna jego obecność na nieformalnym spotkaniu premierów rządów tak naprawdę, to premier Tusk nie będzie czynił zabiegów, żeby wpłynąć na te decyzje - powiedział Schetyna.
Zapytany, czy rząd będzie namawiał prezydenta, żeby ten na spotkaniu poruszał ustalenia rządowe ws. euro, wicepremier odpowiedział: będziemy namawiać ale z jakim skutkiem....
Rząd jednoznacznie opowiada się za wejściem Polski do strefy euro w 2012 roku - prezydent sceptycznie wypowiada się o tej dacie. Po październikowym posiedzeniu Rady Gabinetowej Lech Kaczyński ocenił, że wprowadzenie w Polsce euro powinno być "sprawą pewnej dyskusji". Premier uznał, że udało się przekonać prezydenta do "cieplejszej oceny" wejścia Polski do strefy euro.
O tym, że prezydent zaprezentuje w Brukseli stanowisko uzgodnione z rządem jest przekonany poseł PiS Paweł Kowal. Jak mówił, nadszedł czas by nadać sens słowu "współdziałanie", które w konstytucji określa relacje między rządem a prezydentem w kwestii polityki zagranicznej.
- Polska potrzebuje, by na arenie międzynarodowej prezentować jednolite stanowisko, to jest nasz interes - mówił Kowal. Pytany, czy przed piątkowym szczytem powinno odbyć się spotkanie premier- prezydent poseł odparł: to są szczegóły techniczne.