Niesiołowski opowiada o incydencie przed sejmem. "Prowokacja!"
Nie napadłem na żadną kobietę. Ona po prostu kłamie. Nie dotknąłem prowokatorki Stankiewicz - mówił w TVN24 w programie "Tak jest" poseł PO Stefan Niesiołowski.
14.05.2012 | aktual.: 14.05.2012 21:34
Zobacz także: Incydent przed sejmem. Niesiołowski zaatakował dziennikarkę? Policja bada okoliczności wydarzeń wokół sejmu
Posłowie PiS zarzucają Niesiołowskiemu, że naruszył nietykalność dziennikarki Ewy Stankiewicz. W imieniu Prawa i Sprawiedliwości zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa złożył w warszawskiej Prokuraturze Okręgowej poseł PiS Marcin Mastalerek.
Jak mówił Mastalerek, zdaniem PiS Stefan Niesiołowski "dopuścił się groźby karalnej, zniszczenia mienia - kamery, naruszył nietykalność cielesną dziennikarki, a także uniemożliwiał dziennikarce wykonywanie swoich czynności zawodowych".
Niesiołowski odpowiadał w TVN24, że "zrzeknie się immunitetu i z radością będzie obserwować", jak Stankiewicz udowadnia pobicie.
- Kamerę odsunąłem od siebie, dlatego, że 15 minut jeździła mi koło twarzy, mało mi zębów nie wybiła - wyjaśniał.
Dodał: - Ona kłamie, kiedy mówi, że ją pobiłem. PiS robi z tego jakąś wrzawę, że ją napadłem i pobiłem. Ja delikatnie odsuwam kamerę, a ona mówi, że jej zdemolowałem.
Do incydentu doszło podczas blokady sejmu, którą związkowcy NSZZ "Solidarność" zorganizowali w proteście przeciwko ustawie emerytalnej.