Nierealne oczekiwania w "planie zwycięstwa" Zełenskiego. Władze w Kijowie mają spory problem
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przedstawił podczas wizyty w USA "plan zwycięstwa" w wojnie z Federacją Rosyjską. Czy ukraińskie oczekiwania mają szansę się ziścić? Eksperci mają wątpliwości.
24.09.2024 16:33
Zełenski przedstawił plan Kongresowi i dwóm kandydatom w wyborach prezydenckich w USA: demokratce Kamali Harris i republikaninowi Donaldowi Trumpowi. To właśnie w postawie Waszyngtonu upatruje szansy na ostateczne zwycięstwo.
"Plan zwycięstwa" zawiera cztery kluczowe punkty. Pierwszym z nich jest żądanie od Zachodu gwarancji bezpieczeństwa na wzór paktu wzajemnej obrony w ramach członkostwa w NATO. Dalej mamy chęć kontynuacji ukraińskiej operacji w obwodzie kurskim w celu zapewnienia terytorialnych "atutów" w negocjacjach i zezwolenie na użycie zachodniej broni na terenie Federacji, z czym łączy się prośba o konkretne systemy uzbrojenia, których lista jest już przygotowana. Najważniejszym postulatem niezwiązanym ze zbrojeniem się, jest otrzymanie międzynarodowej pomocy finansowej dla ukraińskiej gospodarki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
Gwarancje bezpieczeństwa
Najmniej realny wydaje się postulat dotyczący gwarancji bezpieczeństwa, które zrównałby statut Ukrainy z państwami NATO. Jest to o tyle trudne, że Ukraina jest przede wszystkim w stanie wojny, co automatycznie powoduje, że takich gwarancji obecnie otrzymać nie może.
- Na poważniejsze gwarancje dotyczące bezpieczeństwa i pomocy wojskowej niż te, jakie są zawarte w umowach dwustronnych podpisanych przez Ukrainę z kilkunastoma krajami, raczej nie ma co liczyć – zauważa dr Mariusz Materniak, ekspert ds. wschodnich. - A już na pewno nie mogą być analogiczne, jak te zapewnione krajom NATO. To fantastyka i Wołodymyr Zełenski powinien o tym wiedzieć.
Współpracownicy Zełenskiego twierdzą już od dawna, że prezydent Ukrainy jest zmęczony i zniechęcony, a jego decyzje często pozbawione są wyczucia. O ile rok temu wspominano o tym w Kijowie półgębkiem, tak teraz ukraińscy urzędnicy mówią o tym już wprost. Przy tym Zełenski nadal zdaje się nie rozumieć wojska i zasad, jakimi kieruje się wojna. "Zamrożenie wojny oznacza dla mnie przegraną" – ma często powtarzać i wciąż domaga się kolejnych uderzeń na Rosjan.
- Znów rozbuduje oczekiwania, a potem będzie niemiła sytuacja – zauważa dr Materniak.
Uderzeniowy kaganiec
Ukraińcy od dawna domagają się zdjęcia ograniczeń w użyciu zachodniej broni przeciwko rosyjskim celom. Twierdzą, że pozwoliłoby to skuteczniej powstrzymywać rosyjski napór. Dotyczy to głównie pocisków ziemia-ziemia i powietrze-ziemia dalekiego zasięgu, które mogłoby razić rosyjską logistykę – bazy, magazyny paliw i amunicji, lotniska czy centra serwisowe i przemysłowe.
- Nie liczyłbym na zdjęcie wszystkich ograniczeń co do wykorzystania zachodniej broni w Rosji – zauważa dr Materniak. - Tutaj Stany Zjednoczone za bardzo obawiają się eskalacji. Dalsze dostawy uzbrojenia zapewne będą, ale moim zdaniem nadal z ograniczonymi możliwościami jego wykorzystania.
- Nawet jeśli Ukraina uzyska zgodę na użycie zachodniej broni w atakach na terytorium Rosji i otrzyma nowe uzbrojenie np. pociski AGM-158 czy AGM-154 JSOW, to owszem, Rosjanie będą ponosić koszty, ale otwartym pytaniem jest, na ile one wywrą wpływ na rosyjskie decyzje – pyta z kolei dr Michał Piekarski, specjalista ds. bezpieczeństwa z Uniwersytetu Wrocławskiego.
- Zakres strat, jakie można zadać jest duży, ale nie decydujący i jeśli można czegoś się spodziewać, to doprowadzenia do zawieszenia broni na obecnych liniach frontu w Ukrainie – dodaje dr Piekarski.
Takie rozwiązanie jest z kolei nie do przyjęcia w Kijowie, który jasno stoi na stanowisku, że zawieszenie broni z zachowaniem obecnie zajmowanych pozycji nie wchodzi w grę. Dlatego naciska na Zachód w sprawie użycia broni dalekiego zasięgu przeciwko celom w Rosji. To z kolei jest nie do przyjęcia dla Waszyngtonu.
- W tym przypadku istnieje jeszcze jedna furtka – zauważa dr Materniak. - Wystarczy by Zachód pomógł Ukrainie rozwijać własne zdolności, jeśli chodzi o drony czy rakiety dalekiego zasięgu. To w dużej mierze może załatwić ukraińskie potrzeby.
Pomoc dla przemysłu
Jednym z punktów planu Zełenskiego jest pomoc finansowa dla ukraińskiego przemysłu. Nie tylko zbrojeniowego, ale także cywilnego, co pozwoli odbudować Ukrainę po wojennych zniszczeniach.
- Pomoc gospodarcza i finansowa dla Ukrainy nie budzi wielkich kontrowersji i w tym przypadku pewnie będzie najłatwiej zrealizować postulaty – uważa dr Materniak.
W Kijowie urzędnicy podkreślają, że największym problemem staje się zapewnienie odpowiednich warunków dla obywateli. W wyniku wojny około 4 miliony Ukraińców straciło już całkowicie lub częściowo domy. Jak podkreślają, aż 57 proc. budżetu Ukrainy przeznacza się na bezpieczeństwo i obronę. Pomoc socjalna nie jest priorytetem.
Zobacz także
Priorytetem jest za to bezpieczeństwo energetyczne, a uszkodzenia w systemach energetycznych są tak duże, że według szacunków ONZ, będą miały wpływ na połowę całkowitego zapotrzebowania Ukrainy na energię elektryczną w okresie zimowym. Latem nieczynnych było 73 proc. elektrowni cieplnych. Eksperci sądzą, że w najgorszym wypadku w niektórych regionach kraju obywatele nie będą mieli dostępu do energii elektrycznej przez 18 godzin na dobę.
Okupowana Rosja
Ukraińcy chcą również uzyskać zielone światło dla dalszych operacji zaczepnych na terenie Federacji Rosyjskiej. Zełenski uważa, że okupowane terytoria mogą stanowić kartę przetargową w rozmowach pokojowych z Kremlem.
- Nie jest jasne, jaką kartą przetargową może być zajęty obszar pod Kurskiem – zastanawia się dr Piekarski. - Być może znów chęć oddania go z powrotem Rosji jest zachętą do rozejmu.
- Być może w planie są zapisy takie, jak oddanie w zamian wszystkich terenów w tym Krymu i Donbasu. Nie znamy detali planu, więc może okazać się sztuczką propagandową – tonuje naukowiec. - Ale maksimum tego, na co Ukraina może liczyć, to zamrożenie działań i zawieszenie broni na obecnej linii frontu, być może z niewielkimi korektami. Odzyskanie Krymu czy całego Donbasu jest bardzo mało prawdopodobne – ocenia dr Piekarski.
Obaj eksperci oceniają, że oczekiwania Zełenskiego są zbyt wygórowane i w znacznej części nierealne, a władze w Kijowie mają problem ze zrozumieniem stanowiska zachodnich sojuszników. Przez to tylko szkodzą sobie i sprawie, o którą walczą.
- Moim zdaniem, jak już wskazałem, na Ukrainie niepotrzebnie znów buduje się tak wielkie oczekiwania jak przed szczytem NATO w 2023 roku. Tu też będzie rozczarowanie, ponieważ Zachód nadal jest daleki od rozumienia zagrożeń i ich odbierania tak, jak Ukraina czy nawet wschodnia flanka NATO – podsumowuje z kolei dr Materniak.
Dla Wirtualnej Polski, Sławek Zagórski