Niepubliczna i bezpłatna szkoła na Żywiecczyźnie
Szkoła niepubliczna, do tego bezpłatna i
jeszcze w małej wsi. Czy to możliwe? Tak. W Koszarawie Bystrej na
Żywiecczyźnie takie rozwiazanie ocaliło szkołę. Teraz z Bystrej
biorą przykład w sąsiednim przysiółku - pisze "Gazeta Wyborcza".
19.06.2004 | aktual.: 19.06.2004 07:22
Koszarawa Bystra (ciut ponad 300 mieszkańców) to niemal koniec świata. Trzy lata temu tutejsza szkoła miała być likwidowana: każdy uczeń kosztował 850-900 zł miesięcznie, na co gminny budżet nie mógł sobie pozwolić - podkreśla "Gazeta".
Dowiedzieli się o tym Aleksandra i Marcin Sawiccy, nauczyciele z Warszawy, którzy przyjechali do Koszarawy kupić chatę. On od 10 lat był dyrektorem Niepublicznej Szkoły Podstawowej Katolickiego Stowarzyszenia Wychowawców na Sadybie. Zamierzali założyć w stolicy szkołę niepubliczną, ale bezpłatną. Po rozmowie z wójtem pomysł postanowili zrealizować w Beskidach. Przeprowadzili się, wakacje spędzali na remontach, od września 2001 roku podstawówka ruszyła jako niepubliczna i bezpłatna, działa też przedszkole. W klasach jeden-sześć i przedszkolu jest 43 dzieci - opisuje "Gazeta Wyborcza".
W szkole Sawickich - podkreśla "Gazeta" - mali mieszkańcy Koszarawy uczą się angielskiego, informatyki, tańca, mają piec ceramiczny, kółka zainteresowań. Jeżdżą na wycieczki do bielskiego Teatru Lalek "Banialuka", nie tylko na spektakle - podglądają też kulisy pracy charakteryzatorów, aktorów, itd. Bielskie Studio Filmów Rysunkowych też nie jest dla dzieci tajemnicą. Były również na wycieczce w Warszawie.