"Jesteśmy gotowi". Jasny sygnał dla Putina i Łukaszenki
Przedstawiciele polskiego rządu odwiedzają w czwartek miejscowości przy granicy z Białorusią. Jak wyjaśnia rzecznik rządu Piotr Müller, ma to być sygnał dla Putina i Łukaszenki, że jesteśmy gotowi bronić polskich granic.
- Obecność przedstawicieli rządu polskiego w miejscowościach przygranicznych z Białorusią ma być jasnym sygnałem politycznym, który ma wybrzmieć przede wszystkim na Białorusi i w Rosji: że jesteśmy gotowi, by bronić polskich granic - podkreślił w czwartek w Studiu PAP rzecznik rządu Piotr Müller.
W czwartek po południu premier Mateusz Morawiecki, wicepremier i prezes PiS Jarosław Kaczyński, a także ministrowie: obrony - Mariusz Błaszczak oraz spraw wewnętrznych i administracji - Mariusz Kamiński odwiedzą miejscowości przy granicy z Białorusią.
Rzecznik rządu pytany w czwartek o to, czy wizyty te mają być symbolem tego, że granica jest bezpieczna, a potencjalne zagrożenie kontrolowane, odpowiedział: "Przede wszystkim chcemy pokazać, że konsekwentnie pilnujemy naszej wschodniej granicy przed różnymi zagrożeniami - z jednej strony to są fale migracyjne, które miały miejsce przez ostatnie miesiące, a z drugiej strony, że jesteśmy gotowi też na potencjalne inne ryzyka".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Udany atak z zaskoczenia. Rosyjski T-80 wyleciał w powietrze
Niepokojące sygnały o działalności grupy Wagnera
- Faktycznie, dochodzą w tej chwili głosy, międzynarodowe również, dotyczące działalności grupy Wagnera, więc tutaj musi być też jasny sygnał polityczny, on ma przede wszystkim wybrzmieć na Białorusi i w Rosji, że jesteśmy gotowi na to, aby bronić polskich granic - mówił rzecznik rządu.
Dodał, że rząd "obawia się, że grupa Wagnera może wzmocnić szlaki migracyjne". - Oni są zwykłymi bandytami, powiedzmy sobie to wprost, zajmują się również działalnością typowo przestępczą, więc też mogą odpowiadać za to, żeby zwiększyć chociażby presję migracyjną, ale też musimy być gotowi na różnego innego rodzaju prowokacje - ostatnie wypowiedzi (Alaksandra) Łukaszenki, widać, że być może jakieś działania podejmą - wskazywał Müller.
Pytany o to, czy działania Polski to trochę "dmuchanie na zimne", czy jest coś na rzeczy, powiedział: "W takich sytuacjach najważniejsze jest, żeby się przygotować wcześniej na tego typu działania. Chciałabym, żeby nic się nie zadziało, ale musimy być gotowi zawsze na wariant bardziej dalekoidący".
- Wolę uspokajać nastroje, bo nie chcemy też zbędnej paniki wprowadzać, ale z drugiej strony my musimy twardo pokazywać - obywatelom, że jesteśmy w stanie bronić polskich granic, ale również to jest sygnał do Łukaszenki, do Putina, że my sobie nie pozwolimy na żadnego rodzaju prowokacje tutaj, a jeżeli one się będą odbywały to będzie silna reakcja i granice będą zabezpieczone - podkreślił rzecznik rządu.
Dopytywany o to, co wiemy o grupie Wagnera, odpowiedział: "Siłą rzeczy jakichś szczegółów nie chcę podawać opinii publicznej, to są informacje, które na bieżąco zbierają nasze służby". Dopytywany, czy mamy komplet informacji na ten temat, odparł: "Na tyle, na ile nasze służby i służby sojusznicze są w stanie je zebrać. Pamiętajmy o tym, że też jednak mimo wszystko te działania są podejmowane w taki sposób, żeby nawet wywiady największych państw na świecie nie wszystko widziały".
Zaznaczył, że "wszystkie służby - amerykańskie, brytyjskie i wszystkie natowskie koordynują nasze wspólne działania, tak żebyśmy wiedzieli, co się dzieje, bo to jest ryzyko dla Paktu Północnoatlantyckiego". - Wyobraźmy sobie, że z terenu Białorusi ktokolwiek wchodzi na teren Polski czy innego kraju, robi prowokację. Pamiętamy te wszystkie wypowiedzi sprzed lat Władimira Putina o "zielonych ludzikach", to są metody, które już były testowane przez reżim Putina w innych miejscach na świecie - zwrócił uwagę Müller.