Niepełnosprawny sportowiec z Pabianic chce przejechać USA na trójkołowym rowerze
Niepełnosprawny sportowiec Krzysztof Jarzębski chce przemierzyć na trójkołowym rowerze Stany Zjednoczone. Trasę z San Francisco do Nowego Jorku, liczącą prawie 4700 km, zamierza pokonać w dwa tygodnie.
31.05.2012 | aktual.: 31.05.2012 15:42
Na rynku Manufaktury Jarzębskiego pożegnali m.in. prezydent Łodzi i prezydent Pabianic, gdzie mieszka sportowiec. Jak powiedział, będzie pierwszym niepełnosprawnym kolarzem, który przejedzie przez USA.
Krzysztof Jarzębski w przeszłości uprawiał w Łodzi dziesięciobój. W 1990 roku w wyniku choroby nowotworowej stracił obie nogi. Nie poddał się jednak. Najpierw trenował koszykówkę na wózkach. Potem jego pasją stało się ściganie na wózku inwalidzkim. Właśnie w ten sposób pokonał trasę pierwszego maratonu, potem przejechał m.in. z Łodzi do Warszawy. W 2007 roku udało mu się kupić hand-bike (wyczynowy, trójkołowy wózek napędzany siłą rąk) i na nim przejechał m.in. trasy Ateny-Warszawa oraz Łódź-Londyn.
Teraz wyrusza na podbój Stanów Zjednoczonych. Do USA wylatuje 3 czerwca; dwa dni później rozpocznie wyprawę na zachodnim wybrzeżu - trasa prowadzi przez San Francisco, Salt Lake City, Lincoln, Chicago. Dziennie chce pokonywać 350-370 km. Podróż ma zakończyć 19 czerwca w Nowym Jorku.
Przygotowania do wyprawy niepełnosprawny sportowiec rozpoczął w lutym, ale pomysł nabrał realnych kształtów, gdy w kwietniu, dzięki m.in. pomocy polskiego MSZ, uzyskał amerykańską wizę.
- Moja codzienność to 1,5 godziny jazdy rano, dwie godziny siłowni i trzy godziny jazdy wieczorem. Przed tą wyprawą, ze względu na przejazd przez góry, pokonywałem pewne odcinki z dodatkowym obciążeniem rąk. Tej dyscypliny nie da się uprawiać bez siłowni - mówił Jarzębski na spotkaniu z dziennikarzami.
Sportowiec nie boi się amerykańskich gór. - Pokonałem Alpy, to jakoś mi też w Stanach pójdzie - przekonuje. Bierze pod uwagę, że podczas wyprawy może go dopaść kryzys. - Każdy sportowiec, który uprawia wyczyn, doskonale wie, że zdarzają się kryzysy, ale każdy wyczynowiec ma opanowane przechodzenie przez kryzys - dodał.
Sportowiec nie będzie sam. - Z Krzysztofem jedzie lekarz, który brał udział w poprzednich wyprawach, oraz samochód, który będzie przewoził rower, odzież, żywność i części zamienne - powiedział sponsor wyprawy, właściciel jeden z pabianickich firm Wojciech Jędraszek. Sponsorzy nie chcą mówić o kosztach wyprawy, ale przyznają, są one wyższe niż się spodziewali.
Jarzębski ma pokonać trasę, jadąc autostradą, ale nie wyklucza problemów natury prawnej w niektórych amerykańskich Stanach. Liczy się z tym, że na niektórych odcinkach trasy będzie musiał zejść z autostrady, a przez to dystans może się wydłużyć - w pesymistycznym wariancie nawet o tysiąc kilometrów.
Jak mówi sportowiec, swoim wyczynem chce pokazać, że osoba niepełnosprawna też jest kolarzem pełnowartościowym. - Po to sportowiec trenuje, żeby osiągać jakieś konkretny wynik czy bić rekordy. Ja to robię. Przejechałem przez Europę, to co mogę zrobić więcej - jadę przez Stany. Poprzeczka musi iść w górę, po to się trenuje - dodał.
Stany Zjednoczone przemierzy, jadąc w koszulce w barwach narodowych z orzełkiem na piersi i - jak podkreśla - to zobowiązuje. - Mam orzełka na piersi, dam radę, obiecuję - zapewnia.