Nieoczywiste konkrety, o których Polacy zapomną [OPINIA]

Na opublikowanej właśnie liście tzw. 100 konkretów, które Koalicja Obywatelska planuje zrealizować po wygranych wyborach parlamentarnych, są dobre propozycje. Znacznej części z nich politycy KO nawet zbytnio nie promują, bo są mało widowiskowe, na pozór drobne.

Konwencja Koalicji Obywatelskiej w Tarnowie
Konwencja Koalicji Obywatelskiej w Tarnowie
Źródło zdjęć: © East News | Wojciech Olkusnik
Patryk Słowik

Wszystkie partie wytaczają teraz najcięższe działa. Publicyści już ostrzą swoje pióra, by pisać o propozycji Prawa i Sprawiedliwości dotyczącej emerytur stażowych i Koalicji Obywatelskiej dotyczącej obniżenia podatków poprzez podniesienie kwoty wolnej.

Każdy chciałby być piękny, mądry i bogaty. I partie przed wyborami nam to wszystko proponują. Ale jako że wiem, iż wielkie obietnice trudniej zrealizować niż te drobne, chciałbym Was zabrać w krótką podróż po złożonych raptem chwilę temu przez Koalicję Obywatelską obietnicach, o których lada moment wszyscy zapomną. Bo nie przemawia przez nie gigantomania, wizja wywracania Polski do góry nogami.

Ot, dla przeciętnego obywatela drobiazgi. Ale takie, które mogą wielu ludziom pomóc.

Prosta wiadomość

Zacznijmy od kwestii naprawdę banalnej, a zarazem obietnicy mądrej - bo do wprowadzenia tanio i bez politycznych sporów. Koalicja Obywatelska chce wprowadzić "łatwy w obsłudze i czytelny system rezerwacji wizyt [lekarskich - red.] (sms-y, maile) na kształt funkcjonującego w systemie prywatnym".

Czyli chce zrobić coś, co powinno być zrobione już dawno temu.

Od dawna bowiem eksperci zastanawiają się, dlaczego prywatne przychodnie potrafiły wprowadzić dobrze działające systemy przypominania o wizytach lekarskich i ich odwoływania, a nie stało się to standardem w systemie publicznym.

Koszt stworzenia takiego systemu i jego utrzymania byłby pomijalny w stosunku do korzyści.

Raz, że dzięki prostemu odwoływaniu wizyt udałoby się zapewne skrócić kolejki do lekarzy.

Dwa - skorzystaliby sami pacjenci, bo wielokrotnie zdarza się, że ktoś wyznaczony termin przegapi. I trudno się dziwić, gdy np. w styczniu człowiek umawia wizytę na grudzień.

Sprawa jest na pozór błaha, ale istotna. Z danych Narodowego Funduszu Zdrowia wynika bowiem, że w pierwszej połowie 2023 r. na umówione wizyty nie przyszło ponad 457 tys. osób.

NFZ, publikując dane, podkreślił, że gdyby nieobecność została zgłoszona z wyprzedzeniem, inny pacjent mógłby wcześniej skorzystać z pomocy lekarskiej.

Stworzenie łatwej możliwości odwoływania wizyt oraz przypominania o tych już ustalonych mógłby odsetek nieprzychodzących bez odwołania znacząco zmniejszyć.

Pogrzeb po kosztach

Koalicja Obywatelska obiecuje podnieść wysokość zasiłku pogrzebowego.

To taka sztandarowa wręcz obietnica najróżniejszych partii politycznych, wyciągana podczas każdej kampanii wyborczej. Ale zarazem obietnica zasadna.

Przypomnijmy: od 1 marca 2011 r., zasiłek pogrzebowy wynosi 4 tys. zł. Wcześniej prawo stanowiło, że zasiłek wynosił 200 proc. przeciętnego wynagrodzenia obowiązującego w dniu śmierci osoby, której koszty pogrzebu zostały poniesione. Oznacza to, że w praktyce wysokość zasiłku pogrzebowego obniżono w 2011 r. o ok. 40 proc. Zrobił to rząd Donalda Tuska.

Teraz Tusk obiecuje, że zasiłek podniesie do wysokości 150 proc. płacy minimalnej, czyli od lipca 2024 r. wynosiłby on 6450 zł.

Postulat jest zasadny, bo nie sposób zorganizować pogrzebu za 4 tys. zł, nie mówiąc w ogóle o postawieniu najskromniejszego chociaż pomnika.

W większych miastach za sam pochówek bliskiej osoby trzeba zapłacić dwukrotność wypłacanej przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych kwoty. W Warszawie za samo miejsce na cmentarzu, jeśli ktoś nie ma grobu rodzinnego - nawet 16 tys. zł.

Zasiłek pogrzebowy najzwyczajniej w świecie trzeba podnieść, bo dziś jego wysokość uniemożliwia godne pożegnanie najbliższej osoby.

Wypoczynek zamiast biznesu

Spośród propozycji dla przedsiębiorców ciekawy wydaje się "urlop dla przedsiębiorców". Czyli - zgodnie z tym co wskazuje KO - jeden miesiąc rocznie wolny od odprowadzania składek na ubezpieczenia społeczne oraz świadczenie urlopowe w wysokości połowy płacy minimalnej.

Czy wystarczy to na wakacyjny wyjazd? Oczywiście nie. Czy chociaż część najdrobniejszych przedsiębiorców zdecyduje się z tej oferty skorzystać i dzięki temu odpocznie? Zapewne tak.

Dawno, dawno temu - bo w 2014 r. - Grupa Idea Banku przeprowadziła badanie, w którym spytała osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą o to, czy planują wyjechać na wakacje.

Okazało się, że niemal co drugi nie planował żadnego wypoczynku.

Podstawowe powody były dwa. Jeden, którego nowy "urlop" nie rozwiąże - prowadzący biznes nie może sobie pozwolić na przerwę w działalności. Ale był też drugi - kwestia finansowa. Czy propozycja "urlopu dla przedsiębiorców" wypali? Nie wiem. Ale warto to sprawdzić.

Troska o najsłabszych

"Złożymy gotowy projekt ustawy o podwyższeniu renty socjalnej do wysokości minimalnego wynagrodzenia" - obiecuje KO.

I to obietnica rozsądna, bo tzw. socjal powinien być kierowany do tych osób, które najbardziej go potrzebują. Czy osoby niezdolne do pracy ze względu na swój stan zdrowia, bo np. uległy wypadkowi w dzieciństwie, są temu winne? Oczywiście nie są. Czy państwo powinno im pomagać? Zaciekli "wolnorynkowcy" zapewne powiedzą, że nie; trudno - mieli pecha, niech zdychają pod płotem.

Uczciwie postępujące państwo dba o ludzi, którzy w życiu mieli pecha. Dziś renta socjalna wynosi 1445 zł. Za taką kwotę, szczególnie w przypadku niepełnosprawności, ciężko przeżyć.

Ciekawa jest też propozycja zniesienia tzw. pułapki rentowej. Chodzi o to, by osoby z niepełnosprawnością mogły pracować bez obawy o utratę renty.

To przejaw mądrego podejścia, bo nie chodzi przecież o to, by ktoś okopał się w domu na dziesięciolecia, aż do śmierci. Jeśli jest w stanie pracować - nie powinno być ryzyka, że zostanie za to finansowo ukarany.

Dobre drobiazgi

Interesująca jest propozycja wprowadzenia zerowej stawki VAT na transport publiczny, aby obniżyć ceny biletów.

Jeśli chcemy promować transport publiczny i tyle mówimy o ekologicznych rozwiązaniach, musimy obywateli do korzystania z autobusów, pociągów czy tramwajów zachęcać. Obniżenie cen biletów, a przynajmniej niepodwyższanie tej ceny, to właściwy kierunek.

Rewolucji komunikacyjnej nie będzie, ale państwo powinno pokazywać swoje priorytety także poprzez ustanowienie zerowej stawki VAT na te usługi, które uważa z punktu widzenia państwa za kluczowe w promowaniu ich rozwoju.

Oczywiste jest to, że zwolennicy Koalicji Obywatelskiej uznają cały program za genialny. Przeciwnicy - niemal cały za durny.

Ale co najmniej kilka, a być może nawet kilkanaście propozycji warto wprowadzić, i to niezależnie od tego kto będzie rządził po październikowych wyborach.

Jakkolwiek bowiem te gigantyczne, kosztowne obietnice przyciągają wyborców i wywołują dreszcz emocji wśród publicystów, tak często te drobiazgi zmieniają życie Polaków na lepsze.

Patryk Słowik jest dziennikarzem Wirtualnej Polski

Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (681)