Wstał i zaczął krzyczeć. Nazwał Tuska "złodziejem"
W trakcie sobotniej konwencji programowej Koalicji Obywatelskiej doszło do incydentu. Podczas wystąpienia Donalda Tuska obecny na sali mężczyzna zaczął krzyczeć w kierunku lidera PO, nazywając go "złodziejem". - Kradł moje pieniądze - powiedział w rozmowie z Onetem.
W sobotę w Tarnowie odbył się kongres programowy Koalicji Obywatelskiej. Jako pierwszy na scenie pojawił się Donald Tusk. - Przystępujemy do wielkiego finału. Dzisiaj jesteśmy w Tarnowie. To tu rozpoczynamy ten wielki finał, który nazwaliśmy "100 Konkretów na 100 dni" - mówił szef Platformy Obywatelskiej.
- Wszędzie, gdzie byłem w Polsce, myślałem o tych ludziach, którzy 4 czerwca w Warszawie wyszli na ulicę. Wiem, że ich życie, ich marzenia to są konkrety. Te 100 konkretów na 100 dni po wygranych wyborach to są ich pragnienia, ich postulaty - powiedział Tusk.
Jak podkreślił, "PiS obiecało, że ludziom się będzie żyło łatwiej, że będzie ich stać na więcej". - Zamiast tego stali się rekordzistami w drożyźnie. Kiedy ja byłem w Polsce premierem, inflacji w Polsce nie było, ona była na poziomie zerowym - przekonywał dalej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: KO chce zmian w TVP. "Nikt tak nie podzielił Polaków"
Wstał i zaczął krzyczeć. Nazwał Tuska "złodziejem"
W trakcie przemówienia szefa Platformy Obywatelskiej doszło do incydentu. W pewnej chwili jeden z siedzących na sali uczestników kongresu wstał i zaczął krzyczeć w kierunku Tuska. - Gdzie są nasze skradzione miliardy - grzmiał. Ze wzburzonym mężczyzną porozmawiał portal Onet.
- Tak, krzyknąłem do Tuska: "Złodzieju, gdzie są nasze miliardy!". Nie dostałem żadnej odpowiedzi, bo zostałem zagłuszony. Poza tym ja dla Tuska jestem nikim. Tak samo byłem nikim, gdy kradł moje pieniądze. Dla mnie jest złodziejem, tyle - stwierdził przeciwnik Donalda Tuska.
Mieszkaniec Dąbrowy Tarnowskiej powiedział też, że za rządów Platformy Obywatelskiej żyło mu się znacznie gorzej. - Jak 25 lat temu wyszedłem z wojska, to nie było dla mnie pracy. Bezrobocie było wtedy na poziomie 20 proc., a dziś jest zaledwie ok. 3 proc. (…) Ja w mojej pierwszej pracy dostałem 2 zł na godzinę. Ja pracuję dziś w Szwajcarii i tam jestem w stanie zarobić 10 tys. zł, gdzie ja tyle zarobię w Polsce? Wrócę do Polski, ale już na emeryturę - dodał mężczyzna w rozmowie z Onetem.
Źródło: Onet