Niemieckie szpitale rekrutują na proteście medyków. "2700 euro, po co czekać na decyzję rządu"
Przedstawiciel niemieckich szpitali przejechał 500 km na protest medyków w Warszawie, aby zagospodarować "wkurzenie pielęgniarek" i znaleźć chętnych do pracy w Berlinie. W rozmowie z WP przekonuje, że polski rząd szybko nie zadba o podwyżki, więc po co czekać... - Ja mógłbym to tak zorganizować, że w marcu 2022 roku zaczyna się pracę za 12 tys. zł - proponuje.
13.09.2021 15:04
Protest medyków zgromadził 30 tys. wkurzonych na swoje pensje pracowników polskiej ochrony zdrowia. Okazję do zagospodarowania gniewu wykorzystały firmy pośrednictwa pracy, szukające personelu m.in do szpitali w Niemczech. Podczas sobotniej manifestacji, ale też później, gdy białe miasteczko stanęło przed kancelarią premiera, rekruterzy poszukiwali osób, które przyjmą oferty pracy w Niemczech.
- Wiele osób zostawiło mi swoje telefony, obiecało przesłać swój życiorys. Z wieloma umawiam się na rozmowy już bardziej konkretne. I tak w sumie to trochę serce bolało patrzeć, że tacy fajni ludzie dbają o zdrowie ludzi, ale o nich samych się nie dba - mówi WP Łukasz, który na proteście medyków szukał pielęgniarek do pracy w szpitalu w Berlinie i okolicach. Nie dał się namówić na konkretną deklarację, co zdziałał na proteście.
Protest medyków. Obok oferty pracy w niemieckim szpitalu
Rozmówca wyjaśnia, że na protest przyjechał z Gorzowa Wielkopolskiego. Jego firma jest nowa w branży pośrednictwa pracy w zawodach medycznych. Szuka pielęgniarek dla dużego szpitala w Berlinie oraz małej, rodzinnej kliniki niedaleko stolicy Niemiec. Zapewnia, że stale ma wiele ofert od niemieckich podmiotów.
- Wiele osób z branży medyków straciło wiarę, że ten protest coś zmieni pod względem płacowym. Rząd zdaje sobie sprawę z problemu, ale pewnie nie szybko zadba o podwyżki. Nie trzeba czekać. Ja mogę to tak zorganizować, iż umawiamy się, że na przykład w marcu 2022 roku można rozpocząć pracę w nowym miejscu - deklaruje w rozmowie.
Tłumaczy, że 6 miesięcy to wystarczający czas na naukę języka (część kosztów pokrywa przyszły pracodawca) oraz formalności związane z uznaniem dyplomu uzyskanego w Polsce.
Niemcy chętnie zatrudnią polskie pielęgniarki. Oto warunki
Według rozmówcy na początek pielęgniarka z Polski może zarabiać około 2700 euro miesięcznie (czyli 12 tys. zł), jednak z czasem wynagrodzenie wzrośnie do 3500 euro (czyli prawie 16 tys. zł). Stawki zależą od poziomu wykształcenia i rangi szpitala, który oferuje pracę.
Proponowane w ofertach agencji rekrutacyjnych stawki są poniżej średnich zarobków niemieckich pielęgniarek, które wynoszą 3800 euro brutto (dane niemieckiego portalu Stepstone z maja 2021 roku).
Protest przedstawicieli branży medycznej rozgorzał po publikacji przez Ministerstwo Zdrowia siatki płac minimalnych. Dla elity polskich pielęgniarek (magister pielęgniarstwa ze specjalizacją) najniższe wynagrodzenie wzrosło z 5426 zł brutto do 5478 (podwyżka o 52 zł).
Według szacunków MZ, po doliczeniu dodatków m.in. za dyżury i wysługę lat, pensja wyniesie 8347 zł. Dla pielęgniarek i położnych bez tytułu specjalisty (tych jest w Polsce najwięcej, ponad 150 tys.) najniższe wynagrodzenie zasadnicze wynosi 5509 zł.
Do ofert pracy za granicą odniósł się Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych. "Uwaga! Zagranica tylko czeka na polskie pielęgniarki i położne" - to cytat jednego z plakatów niesionych na sobotnim proteście.
Przy kolosalnych różnicach w płacach na emigrację z Polski zdecydowało się ponad 21 tys. pielęgniarek i to licząc od 2004 roku, czyli od wejścia Polski do Unii Europejskiej. Takie dane podało MZ w odpowiedzi na interpelację poselską. Wyliczono to na podstawie liczby wydanych zaświadczeń potrzebnych do uznawania kwalifikacji zawodowych za granicą.