Niemieckie służby: 18-letni Niemiec pochodzenia irańskiego zastrzelił 9 osób - nie miał powiązań z ISIS, interesował się zbrodnią Breivika
• 18-letni Niemiec o podwójnym obywatelstwie niemieckim i irańskim zastrzelił w piątek w centrum handlowym w Monachium dziewięć osób. Wśród ofiar jest siedmioro nastolatków i dwoje dorosłych
• Sprawca działał w pojedynkę, nie miał powiązań z kwestią uchodźczą - powiedział szef monachijskiej policji Hubertus Andra
• 18-letni mężczyzna po oddaniu strzałów popełnił samobójstwo. Nie stwierdzono jego powiązań z ISIS, interesował się zbrodnią Andersa Brevika. Sprawca był wyznania szyickiego, sześć jego ofiar było sunnitami, pochodzenia albańskiego i tureckiego
• Sprawca zamachu nie miał przeszłości kryminalnej. Leczył się psychiatrycznie. Atak nie miał motywacji politycznych. Bawarski prokurator: interesował się napadami szału, zakładamy, że działał w takim stanie
• Rodzice sprawcy są w szoku, nie są w stanie pomóc w śledztwie, więc nie zostali na razie przesłuchani. Policja planuje przesłuchania osób związanych ze sprawcą
• 27 osób jest rannych, w tym 10 ciężko
Sprawca zamachu wychował się w Monachium, mieszkał z rodziną. Nie miał związków z ISIS. Jego mieszkanie zostało przeszukane, policja planuje przesłuchania osób z nim związanych.
Przedstawiciel Landowego Urzędu Kryminalnego Robert Heimberger powiedział, że napastnik prawdopodobnie leczył się psychiatrycznie, cierpiał na depresję. To był "klasyczny" czyn szaleńca - podkreślił.
W dniu strzelaniny 18-latek miał przy sobie pistolet marki Glock 9 mm, prawdopodobnie nielegalny. Miał ok. 300 pocisków w plecaku. - Jeden z naszych kolegów zobaczył go na parkingu, strzelił do mężczyzny, ale nie trafił - powiedział szef monachijskiej policji. Hubertus Andra stwierdził, że sprawca działał w napadzie szału, leczył się psychiatrycznie - interesował się też literaturą na ten temat. Nie figurował w kartotekach policyjnych, ale był uczestnikiem dwóch bijatyk, padł też ofiarą kradzieży.
- Sprawca interesował się zbrodnią Brevika, związek między tymi dwoma zbrodniami jest oczywisty - powiedział bawarski prokurator. Agencja Reutera przypominała wcześniej, że w piątek przypadała piąta rocznica masakry w Norwegii, dokonanej przez Andersa Behringa Breivika. Breivik, który w Oslo i na wyspie Utoya zabił 77 osób, to bohater skrajnie prawicowych bojowników w Europie i Ameryce.
Włamał się na konto na Facebooku
Sprawca strzelaniny w Monachium najpewniej włamał się na konto na Facebooku i rozesłał z niego wiadomość, w której zachęcał ludzi do przyjścia w piątek do centrum handlowego Olympia - powiedział przedstawiciel Landowego Urzędu Kryminalnego Robert Heimberger.
Wydaje się, że 18-letni Niemiec irańskiego pochodzenia włamał się na konto młodej kobiety i namawiał na nim ludzi, by o godz. 16 w piątek przyszli do centrum handlowego Olympia. "Dam wam coś, jeśli tego będziecie chcieli, nie będzie to zbyt drogie" - napisał.
- Informacje, że w przestępstwie uczestniczyły jeszcze inne osoby, nie potwierdziły się - wyjaśnił w piątek komendant monachijskiej policji.
Śledczy ustalili, że napastnik najpierw strzelał w restauracji McDonald's, a potem w centrum handlowym, na terenie którego znajduje się ta restauracja. Później podjął próbę ucieczki.
Andra dodał w piątek, że władze nie widzą podobieństwa między piątkową strzelaniną a poniedziałkowym atakiem w pociągu pod Wuerzburgiem, gdzie 17-letni Afgańczyk zaatakował pasażerów i zranił pięć osób. Powiązana z dżihadystami agencja prasowa Amak opublikowała następnie nagranie z deklaracją 17-latka, że jest żołnierzem Państwa Islamskiego (IS).
Przedstawiciele amerykańskiego wywiadu, na których powołała się w piątek agencja Reutera, twierdzą, że ze wstępnych informacji ich niemieckich odpowiedników wynika, że nie ma wyraźnych powiązań między napastnikiem z Monachium a dżihadystami z IS lub z innych organizacji.
W sobotę nad ranem policja weszła do mieszkania w monachijskiej dzielnicy Maxvorstadt, gdzie napastnik mieszkał z rodzicami. "Mieszkał tuż obok mnie" - cytuje "Bild" sąsiada. "Mój znajomy chodził z nim do szkoły, mówił, że był to raczej spokojny facet. Rozpoznał go na nagraniach wideo" - dodał.
Ciało zamachowca zostało znalezione w uliczce nieopodal centrum handlowego. Wcześniej media informowały, że znaleziono je parku w odległości jednego kilometra od miejsca zbrodni. Mężczyzna miał przy sobie czerwony plecak, taki sam jak osoba strzelająca do klientów restauracji McDonald's w centrum handlowym.
Policjanci obawiali się, że w plecaku może być bomba, dlatego do zbadania jego zawartości użyto policyjnego robota, co spowodowało, że operacja znacznie przeciągnęła się w czasie.
W wyniku strzelaniny 27 osób jest rannych, stan 10 jest nadal ciężki - powiedział w niedzielę Hubertus Andra. Wśród rannych są też dzieci, a wśród zabitych siedmioro nastolatków i dwóch dorosłych. 100 osób, które w czasie strzelaniny przebywały w budynku, objęto opieką psychologiczną.
W Monachium zaczęła ponownie kursować komunikacja miejska - metro, autobusy i tramwaje. 1,5-milionowe miasto powoli powraca do życia.
Policja uznała sytuację za "ostre zagrożenie terrorystyczne" (niem. akute Terrorlage). Do Monachium skierowano elitarną jednostkę antyterrorystyczną GSG9 oraz inne oddziały specjalne, w tym nowy oddział BFE+ utworzony po zamachach we Francji. W operacji w Monachium brało także udział 42 funkcjonariuszy elitarnej jednostki austriackiej policji Cobra. O wsparcie władze w Wiedniu poprosiła strona niemiecka. W akcji uczestniczyło 2300 policjantów i funkcjonariuszy służb.
Świadkowie wydarzeń twierdzili początkowo, że w zamachu brały udział trzy uzbrojone osoby. Rzecznik policji potwierdził, że funkcjonariusze ścigali "maksymalnie trzy osoby" uzbrojone w broń długą.
Krzyczał: "zasr... cudzoziemcy"
Stacje telewizyjne pokazały fragmenty nagrania z telefonu komórkowego, na którym widać ubranego na czarno mężczyznę strzelającego do ludzi przed wejściem do restauracji. Według jednego ze świadków zamachowiec miał krzyczeć "zasr... cudzoziemcy". Inny świadek zeznał, że napastnik wykrzykiwał hasła przeciwko Turkom.
Pierwsze strzały padły o godz. 17.52 w restauracji McDonald's na terenie centrum handlowego Olympia na północy miasta - powiedział rzecznik policji w Monachium Thomas Baumann. W znajdującym się w pobliżu stadionu olimpijskiego centrum jest 135 sklepów, restauracji i kawiarni. Jest to jeden z największych obiektów tego typu w stolicy Bawarii. W piątkowy wieczór centrum odwiedzane jest przez bardzo dużą liczbę klientów.
"Nie wiemy, gdzie znajdują się sprawcy" - podawała policja na Twitterze. Funkcjonariusze z bronią gotową do strzału przeczesywali teren, na którym mogli znajdować się zamachowcy. Przechodnie uciekali w panice z zagrożonego miejsca. Nad miastem krążyły śmigłowce policyjne. Lekarzy i pielęgniarki wezwano w Monachium do szpitali.
Nie potwierdziły się informacje o strzałach w okolicach centrum handlowego Stachus w centrum miasta. Wiadomość o strzelaninie w okolicy jednej z monachijskich redakcji też okazała się nieprawdziwa. Natomiast na lotnisku w Monachium zatrzymano jedną osobę. Jak twierdzi ARD, zatrzymanie nie miało bezpośredniego związku ze strzelaniną.
Policja apelowała do mieszkańców o unikanie miejsc publicznych i o pozostanie w domu. Prosiła też na Twitterze, by nie zamieszczać w internecie żadnych zdjęć ani filmów z działań policji w centrum handlowym Olympia, gdzie doszło do strzelaniny. "Nie wspierajcie sprawców!" - apelowano.
Szef niemieckiego MSW Thomas de Maiziere, który był w piątek w drodze do USA, zdecydował się na natychmiastowy powrót do kraju. Zapowiedział, że w sobotę przyjedzie do Monachium.
W sobotę w południe w Berlinie zebrał się federalny gabinet bezpieczeństwa składający się z przedstawicieli ministerstw odpowiedzialnych za bezpieczeństwo kraju. Wydarzenia w Monachium to drugi w ciągu kilku dni incydent o podłożu terrorystycznym, po ataku pod Wuerzburgiem.
Prezydenci USA i Francji zaoferowali władzom niemieckim wszelkie wsparcie, jakiego potrzebują po strzelaninie.
"Nie wiemy na razie, co się dokładnie dzieje, ale oczywiście nasze myśli są z tymi, którzy mogli odnieść rany" - powiedział w piątek Barack Obama. Dodał, że "Niemcy są jednym z najbliższych sojuszników USA, więc zaoferujemy wszelkie wsparcie, którego mogą potrzebować, by stawić czoła sytuacji".
Z kolei Pałac Elizejski podał, że prezydent Francois Hollande przekazał "osobiste przesłanie wsparcia" niemieckiej kanclerz Angeli Merkel.
Prezydent Niemiec Joachim Gauck oświadczył, że jest "głęboko wstrząśnięty" morderczym atakiem.
"Straszne zabójstwa w Monachium. Dochodzi do nich w tym samym dniu, w którym opłakujemy i pamiętamy przerażający akt terroru, który pięć lat temu tak mocno uderzył w Norwegię" - napisał na Twitterze norweski minister spraw zagranicznych Borge Brende.