Niemieckie media o zmianach w TVP. "Rząd Tuska ma pełne prawo"
Niemieckie media komentują zmiany, jakie w środę zaszły w mediach publicznych w Polsce. "Podczas jesiennych wyborów parlamentarnych obserwatorzy stwierdzili, że wybory były wolne i demokratyczne, ale nie uczciwe – w odniesieniu do mediów (...). Nowy rząd Donalda Tuska ma do tego (zmian w mediach publicznych - red.) pełne prawo" - czytamy w "Sueddetusche Zeitung".
22.12.2023 | aktual.: 22.12.2023 16:52
Viktoria Grossmann, warszawska korespondentka "Sueddetusche Zeitung" (SZ), pisze w czwartek (21.12.2023) o "scenach z kraju w rewolucyjnym nastroju". Opisuje, że w ostatnich dniach zapadło w Polsce wiele decyzji podjętych przez nowy rząd Donalda Tuska. Wymienia m.in. zdymisjonowanie krakowskiej kurator oświaty Barbary Nowak, rozwiązanie podkomisji smoleńskiej i powołanie nowych prokuratorów. Teraz przyszedł czas na media publiczne, będące tubą propagandową Prawa i Sprawiedliwości.
Publicystka przypomina, że międzynarodowi obserwatorzy z OBWE, przyglądający się ostatnim wyborom parlamentarnym w Polsce, skrytykowali partyjniactwo i niewyważone relacje nadawców publicznych. "Podczas jesiennych wyborów parlamentarnych obserwatorzy stwierdzili, że wybory były wolne i demokratyczne, ale nie uczciwe – w odniesieniu do mediów, które nie tylko nie pozwoliły opozycji na bezpośrednie zabranie głosu lub prawie wcale (na to nie pozwalały), ale w większości tylko ją oczerniały i poświęcały dużo czasu antenowego sukcesom PiS" – czytamy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rozbieżne opinie
Grossmann pisze, że PiS, który stracił władzę, ale wciąż jest największą grupą parlamentarną w Sejmie, wydaje się chcieć walczyć. Zauważa, że partia wciąż ma po swojej stronie Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, która ogłosiła, że odwołanie zarządu i rady nadzorczej "stanowi rażące naruszenie prawa", a wyłączenie TVP Info określiła jako "przypominające najgorsze czasy stanu wojennego".
Dziennik cytuje też opinię jednego ze stowarzyszeń dziennikarzy, według którego w państwowych mediach wystarczy już "partyjnej propagandy, pomówień i kłamstw" i "status publiczny w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu musi zostać niezwłocznie przywrócony w tych mediach". Nowy rząd Donalda Tuska ma do tego pełne prawo – komentuje Viktoria Grossmann w "SZ".
O odebraniu Prawu i Sprawiedliwości kontroli nad mediami publicznymi pisze także Reinhard Vesser z "Frankfurter Allgemeine Zeitung" (FAZ). Zauważa, że PiS, który przekształcił TVP w narzędzie propagandy, postrzega to jako atak na wolność mediów. Vesser przypomina, że TVP przed październikowymi wyborami do parlamentu rozpowszechniała wiele nieprawdziwych informacji na temat opozycji. Donalda Tuska przedstawiano jako polityka całkowicie zależnego od Niemiec, gotowego oddać wschodnią część Polski w razie ataku Rosji.
Publicysta "FAZ" zwraca uwagę, że politycy PiS – jak sami to nazywają – walczą teraz o zachowanie pluralizmu mediów w Polsce. "W rzeczywistości próby przejęcia kontroli nad polskimi mediami przez PiS podczas jego rządów wykraczały daleko poza media publiczne" – ocenia Vesser. Przypomina o przejęciu przez podlegający państwu koncern naftowy Orlen wydawnictwa Polska Press, a także o próbach odebrania koncesji TVN.
Groźba spadku poparcia
O sytuacji wokół mediów publicznych w Polsce pisze również Gabriele Lesser, korespondentka berlińskiego dziennika "Die Tageszeitung" (TAZ). Zauważa, że PiS przebudował media publiczne na własne potrzeby, a teraz "z całych sił opiera się utracie tej ogromnej medialnej potęgi. Nie tylko dlatego, że TVP wielokrotnie otrzymywała w ostatnich latach dotacje z budżetu państwa w wysokości około dwóch miliardów złotych, ale także dlatego, że TVP jest głównym źródłem informacji dla 70 procent zwolenników PiS" – czytamy.
Zdaniem Lesser bez machiny propagandowej poparcie dla PiS może w przyszłorocznych wyborach samorządowych gwałtowanie spaść. "To samo dotyczy wyborów do Parlamentu Europejskiego w czerwcu 2024 r., w których PiS – bez codziennej indoktrynacji partyjnej – może stracić kilka z obecnych 24 mandatów w sceptycznej wobec UE i prawicowo-populistycznej grupie Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (ECR)" – czytamy.
Czytaj też: