Niemieckie media alarmują o destrukcyjności PiS. "Polska żegna się z podstawami demokracji"
Prawo i Sprawiedliwość nie może liczyć na zrozumienie niemieckich mediów. - Swoją retoryką politycy PiS regularnie przekraczają granice przyzwoitości i często też granice przemocy werbalnej. Opowiadanie się za demokracją jest w tej sytuacji mało pomocne - podkreśla Reinhard Veser na łamach "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
"Polska demokracja" - w komentarzu pod takim tytułem Veser ocenia w "Frankfurter Allgemeine Zeitung" stan demokracji w Polsce. Punktem wyjścia jest dla niego tegoroczny Marsz Niepodległości oraz toczona w Parlamencie Europejskim debata o praworządności w Polsce i awanturujący się podczas niej eurodeputowani PiS.
- Podczas gdy część wykształconych polityków polskiej prawicy odnosiła się po dyskusji w PE do historii Polski sprzed rozbiorów, większość z ich szeregów nie zadawała sobie tyle trudu i wprost nazwała "zdrajcami" i "kolaborantami" tych, którzy wsparli w Strasburgu krytykę rządu w Warszawie, jakby stanęli po stronie wrogich sił chcących ujarzmić Polskę - czytamy.
- Przy czym posłowie liberalnej opozycji przyłączyli się tylko do opinii instytucji UE - organizacji, do której Polska przystąpiła dobrowolnie i ma w niej takie same prawa jak wszystkie inne kraje członkowskie. W minionych dwóch dziesięcioleciach Polska tak skorzystała z członkostwa w UE, pod względem politycznym i gospodarczym, że w sondażach ponad 80 proc. Polaków niezmiennie opowiada się za tym członkostwem, także wyborcy PiS - zauważa autor komentarza.
Typowa retoryka PiS
Jego zdaniem dla polskiej prawicy typowa jest dysproporcja między doborem słów a sprawą, o której mowa, podobnie jak elementarny brak szacunku dla politycznego przeciwnika, co pokazała dyskusja w PE. - Od czasu objęcia władzy przez PiS taki sposób wzajemnego traktowania się stał się codziennością - czytamy w FAZ.
Zobacz też: Zadymy na Marszu Niepodległości. "Pstryk i nie ma"
Komentator frankfurckiego dziennika przypomina Marsz Niepodległości i jego nacjonalistyczną wymowę, co zbagatelizował szef MSWiA Mariusz Błaszczak, zachwycając się "pięknym widokiem na ulicach Warszawy". Być może słusznie wielu polityków PiS broniło później wypowiedzi ministra i demonstrantów dowodząc, że maszerujący rasiści i neonaziści byli tylko "marginalnymi grupami". Jednak, jak stwierdza Reinhard Veser, "ich występ był więcej niż tylko marginalnym zjawiskiem, jest symptomem".
Bagatelizowanie ekstremistycznych haseł i niepohamowane ataki na demokratycznych polityków wyraźnie pokazały, "jak PiS i jego sympatycy zmienili społeczny klimat w Polsce".
Samo opowiadanie się za demokracją nie wystarczy
Spór jest istotą demokracji - przypomina komentator FAZ. Dlatego nie byłoby nic niewłaściwego w tym, że politycy PiS miewają odmienne zdanie na temat wartości europejskich i integracji europejskiej. Za obydwoma zresztą regularnie się opowiadają. - Ale obecny polski rząd jest bliski opuszczenia fundamentu koniecznego do toczenia sporów. Swoją retoryką regularnie przekracza granice przyzwoitości, a często też granice przemocy werbalnej - zauważa Veser. Jak dodaje, prowadzenie w tej sytuacji rzeczowej dyskusji uwieńczonej znalezieniem kompromisu jest prawie niemożliwe.
- W organizacji takiej jak UE, której istotą jest kompromis, jest to samobójcze. Na dłuższą metę zniszczy to w Polsce każdy demokratyczny konsensus, który w zasadniczych kwestiach ciągle jeszcze istnieje - przewiduje FAZ.
opr. Elżbieta Stasik