Niemiecka prasa o ewentualnej interwencji militarnej w Syrii
Dzisiejsze gazety komentują plany ewentualnego udziału Bundeswehry w walce z reżimem al-Asada w Syrii. Prasa nie zostawia na nich suchej nitki.
Jak zauważa "Frankfurter Rundschau“:
"W Ministerstwie Obrony podobno przeprowadzono gry wojenne nt. zadań Bundeswehry, gdyby w Syrii doszło ponownie do masakry tysięcy ludzi albo ponownego użycia gazu bojowego. Takim grom nie można niczego zarzucić, ponieważ zadaniem wojskowych jest opracowywanie planów przyszłych działań. Problem pojawia się wtedy, gdy manewry przeobrażają się w udział w prawdziwej wojnie. Tego rodzaju działania w przypadku Syrii nie mają jednak sensu. Prezydent USA Donald Trump dwukrotnie użył rakiet i samolotów bojowych, żeby ukarać reżim w Damaszku. Nie miało to żadnego wpływu na krwawą wojnę domową w tym kraju. Ograniczone ataki z powietrza z udziałem Niemiec, albo bez ich udziału, mają wartość jedynie symboliczną, ponieważ tę wojnę al-Asad, wspierany przez Rosję i Iran, praktycznie już wygrał”.
Podobnie widzi to "Rheinpfalz“ z Ludwigshafen:
"Wojna w Syrii rozstrzygnięta jest na korzyść reżimu al-Asada dzięki Rosji i Iranowi, które go wspierały i nadal mają zamiar go wspierać. Takie położenie bojowe mogłaby zmienić tylko interwencja NATO na wielką skalę. Mogłoby do niej dojść wyłącznie na wniosek Turcji, czego nikt nie chce. Teraz chodzi tylko o to, aby zapobiec jeszcze większej tragedii w Idlib. USA i ich partnerzy z UE muszą przedłożyć wraz z Turcją plan, zdolny przekonać Rosję o słuszności utworzenia strefy ochronnej na północy Syrii, poparty dodatkowo przez ONZ. Wszystko inne nie doczeka się akceptacji Bundestagu. I słusznie”.
Zdaniem "Badische Neueste Nachrichten“ z Karlsruhe:
"Prawdą jest, że w syryjskim konflikcie Zachód popełnił wiele błędów, ale jest także prawdą, że teraz, gdy ten konflikt jest w zasadzie rozstrzygnięty, nie ma żadnego powodu do wysyłania w ostatnim momencie żołnierzy i wzięcia udziału w walkach. Nic się przez to nie zmieni na lepsze. Czas działania dla Niemiec zacznie się po zakończeniu konfliktu w Syrii. Odegrają wtedy rolę pośrednika i rozjemcy mającego dobre kontakty z wszystkimi, którzy są weń zaangażowani“.
Jak pisze "Münchner Merkur“:
"Więcej bomb nie zapewni więcej sprawiedliwości w Syrii. To nie jest żadne hasło pacyfistycznie nastawionych marzycieli, tylko trzeźwa analiza sytuacji w Syrii w ósmym roku wojny domowej. Niezliczone naloty przeprowadzone przez różne koalicje zrównały całe połacie tego kraju z ziemią, ale nie doprowadziły do zakończenia wojny domowej. Sytuacja militarna jest od dawna już jasna. Syryjskiej tragedii nie da się zakończyć atakami z powietrza. Dlatego błędnym posunięciem byłoby przyłączenie się do nich przez Niemcy“.
"Nürnberger Zeitung“ ocenia sytuację w Syrii z innej perspektywy:
"Niebezpieczeństwo, że Bundeswehra stanie się pomocnikiem dżichadystów i terrorystów, którzy okopali się w Idlib z cywilnymi zakładnikami, jakoś nie przeszkadza minister obrony von der Leyen. Jej zdaniem, najważniejsze jest, żeby Zachód, który dawno już wycofał się z syryjskiego konfliktu, znowu się jakoś uaktywnił, a u jego boku także Niemcy coś zrobiły. Czy to jej własna ambicja, czy też nacisk ze strony Waszyngtonu?”.
Zobacz także: Tragedia w Szaflarach. Zobacz jak wyglądał eksperyment procesowy
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl