Niemiecka prasa broni Donalda Tuska. Nie milkną echa jego listu
Nie milkną echa listu, który Donald Tusk wysłał do przywódców europejskich. "Należałoby potraktować wypowiedź Tuska jako punkt wyjścia do dyskusji" - piszą niemieckie gazety w komentarzach nt. stanowiska przewodniczącego Rady Europejskiej w sprawie relokacji. Czytamy też, że pomysł Brukseli dostarczył Orbanowi i Kaczyńskiemu jeszcze więcej argumentów do podburzania swych obywateli przeciwko niej.
15.12.2017 | aktual.: 15.12.2017 10:11
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jak zauważa "Frankfurter Allgemeine Zeitung" "istnieje zgodność poglądów, że zewnętrzne granice UE powinny być lepiej strzeżone".
"Co przemawia przeciwko temu, żeby kraje, które nie chcą przyjmować żadnych uchodźców, silniej się w to zaangażowały? Byłoby to także wyrazem europejskiej solidarności. Do tego dochodzi fakt, że system kwot rozdziału uchodźców nie funkcjonuje należycie i nie jest to wcale wyłączną winą Węgrów, Słowaków, Czechów i Polaków, którzy głośno odmawiają zastosowania się do narzucanych im reguł postępowania. Inni robią to samo, tyle że po cichu... Zamiast zatem zarzucać odruchowo Donaldowi Tuskowi, że podkopuje europejską solidarność, należałoby potraktować jego wypowiedź jako punkt wyjścia do dyskusji nt. realiów polityki migracyjnej" - czytamy.
Zdaniem "Münchner Merkur":
"W polityce migracyjnej bieżący rok kończy się dla UE tak samo, jak się zaczął - sporem. Tymczasem, patrząc obiektywnie, nie można zaprzeczyć przewodniczącemu Rady Europejskiej Donaldowi Tuskowi, którego wypowiedź w tej sprawie wywołała tyle emocji. Szalony pomysł Brukseli, żeby w razie potrzeby narzucać siłą Polsce, Węgrom czy Czechom przyjmowanie uchodźców, musiał doprowadzić do podziałów i dostarczył Orbanowi i Kaczyńskiemu jeszcze więcej argumentów do podburzania swych obywateli przeciwko niej. Znacznie lepiej byłoby, żeby przyjazne wobec uchodźców kraje, z Niemcami na czele, mogły przeznaczyć część opłat wnoszonych przez nie na ich rzecz do unijnej kasy. Wtedy także Polska i Węgry musiałyby się włączyć w pomoc dla uchodźców, bo dostawałyby z niej mniej pieniędzy".
"Stuttgarter Zeitung" pisze:
"Polak Tusk wystarczająco dobrze zna mentalność środkowych Europejczyków, żeby wiedzieć, że pozostali członkowie UE są u kresu swoich możliwości, skoro nie skutkują nawet wyroki Trybunału Sprawiedliwości UE ani groźby ograniczenia dla nich unijnej pomocy finansowej. Dlatego jest już najwyższa pora, żeby zakończyć ten dawny spór".
"Märkische Oderzeitung" komentuje:
"Zasada kija i marchewki może funkcjonować w polityce tylko wtedy, kiedy ten, kto ją uprawia, wie, dlaczego ją stosuje. Niestety w UE trudno jest teraz odnieść takie wrażenie. Akurat Donald Tusk chce rozmiękczyć system kwot rozdziału uchodźców. W tej sytuacji Komisja Europejska powinna wyciągnąć do Polaków, Węgrów i Czechów marchewkę, zamiast grozić im kijem za sprzeciw przeciwko przyjmowaniu u siebie uchodźców".
Przeczytaj także:
Szczyt UE bez zgody co do uchodźców. Bardzo blisko artykułu 7. dla Polski
Polityczna burza wokół Tuska i uchodźców
opr. Andrzej Pawlak