Niemieccy urzędnicy odebrali Polce dziecko tuż po urodzeniu. Ministerstwo Sprawiedliwości interweniuje
• Niemieccy urzędnicy odebrali Polce dziecko po urodzeniu
• W ich ocenie nie była ona w stanie go wykarmić
• Bez zgody rodziców dziecku nadano niemieckie obywatelstwo
• Ministerstwo Sprawiedliwości żąda wyjaśnień od MS Niemiec w tej sprawie
Dramat Polki mieszkającej w Niemczech. Tamtejsi urzędnicy odebrali jej córkę trzy dni po urodzeniu. Stwierdzili oni, że pod jej opieką dziecko "wyschnie", bo nie będzie w stanie go wykarmić. Jak informuje Polsat News, powołując się na męża kobiety, w ostatnich dniach Jugendamt, czyli niemiecki urząd ds. dzieci i młodzieży, miał wydać decyzję o tym, że noworodek może wrócić do domu, pod warunkiem, że w opiece nad nim matce będzie pomagać położna. I choć ta się pojawiła, to dziewczynki nie oddano.
Na tym nie koniec bulwersujących informacji w sprawie. W oświadczeniu przesłanym Polsat News rodzice informują, że wbrew ich woli niemieccy urzędnicy narzucili dziecku niemieckie obywatelstwo, mimo że oboje są Polakami. Zrozpaczona rodzina poprosiła o pomoc polski rząd. W sprawę już zaangażowało się ministerstwo sprawiedliwości.
Jak poinformował na Twitterze Sebastian Kaleta, rzecznik prasowy MS, w sprawie wszczęto postępowanie, które będzie nadzorował wiceszef resortu Michał Wójcik. Ministerstwo zwróciło się już do MS Niemiec o podanie podstawy prawnej odebrania dziecka po porodzie.
Jeśli sprawa nie wyjaśni się do 24 sierpnia, to o losie dziecka zadecyduje sąd w Kircheim unter Teck w Badenii-Wirtembergii. Rodzice mają pretensje do niemieckich urzędników o to, że stawiane im zarzuty są pogłoskami z drugiej ręki. "Bezpodstawnie zarzucono matce doprowadzenie do rzekomego zagrożenia warunków bytowych dziecka możliwością wyłączenia prądu w jej mieszkaniu. Matka udowodniła, że takie zagrożenie nigdy nie wystąpiło" - napisali w oświadczeniu. Niesłuszny jest w ich ocenie również zarzut dotyczący tego, że matka nie dopatrzyła konsultacji lekarskiej w czasie ciąży.