Niemcy w strachu przed zimą. "Stoimy w obliczu największego kryzysu w historii kraju"
Zagrożenie dostaw gazu stanowi dla Niemców coraz większy problem. Najnowszy sondaż dla tygodnika "Der Spiegel" ujawnił, że prawie dwie trzecie ankietowanych obawia się, że zimą braki surowca dotkną także gospodarstwa domowe.
14.07.2022 08:55
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W związku z konserwacją gazociągu Nord Stream 1 z Niemiec do Rosji przestał płynąć nim gaz. Prace mają potrwać planowo tylko dziesięć dni, lecz nie wiadomo, czy Gazprom uruchomi go ponownie. W związku z sytuacją minister gospodarki Robert Habeck wzywa do oszczędzania energii - i ostrzega przed możliwym brakiem gazu w zimie.
Zdecydowana większość Niemców traktuje te ostrzeżenia poważnie. Prawie dwie trzecie ankietowanych uważa, że prywatne gospodarstwa domowe również odczują jego braki w sezonie grzewczym, wynika z ankiety przeprowadzonej przez instytut badania opinii publicznej Civey.
63 proc. stwierdziło, że są "bardzo" lub "raczej bardzo" zaniepokojeni. 26 proc. "raczej nie obawia" się niedostatku surowca, jedenaście proc. nie ma zdania.
"Stoimy w obliczu największego kryzysu, w historii Niemiec"
- Stoimy w obliczu największego kryzysu, jaki kiedykolwiek nawiedził nasz kraj - powiedział gazecie "Süddeutsche Zeitung" prezes związku pracodawców Rainer Dulger. Jego zdaniem, zatrzymanie dostaw gazu spowoduje poważne problemy dla niemieckiej gospodarki. Jak podkreśla, będą one odczuwalne nie tylko dla przemysłu, ale "dotkną każdego". - Musimy być uczciwi i powiedzieć: na razie stracimy dobrobyt, który mieliśmy przez lata - ostrzega Dulger.
Problemem są także rosnące ceny surowca. Rząd federalny będzie musiał wspomóc jednostki samorządu terytorialnego w rozłożeniu kosztów. W poważnych tarapatach znajduje się także niemiecki koncern Uniper, który jest jednym z największych importerów rosyjskiego surowca. Firma poprosiła Berlin o ratunek i udzielenie pożyczek na kwotę dziewięciu mld euro. W czwartek w niemieckiej stolicy mają się odbyć rozmowy, w których uczestniczyć ma m.in. fiński minister ds. europejskich Tytti Tuppurainen. Należące do Helsinek państwowe przedsiębiorstwo Fortum jest większościowym udziałowcem niemieckiego koncernu.
Prace konserwacyjne przy Nord Stream 1 mają potrwać do 21 lipca.
Zobacz też: Nowe sukcesy Ukraińców. Taka taktyka przeraża Rosjan. "Wzdłuż linii"