Piszą o Polsce. "Rewolucja wydaje się nie do zatrzymania"
"Rewolucja w polskich mediach publicznych wydaje się nie do zatrzymania" - pisze niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung" i zwraca uwagę, że Jarosław Kaczyński najwyraźniej nie jest jeszcze gotowy, aby przyjąć to do wiadomości.
09.01.2024 | aktual.: 09.01.2024 07:25
Warszawska korespondentka "Sueddeutsche Zeitung" ("SZ") Viktoria Grossmann przypomina, że jeszcze niedawno Jarosławowi Kaczyńskiemu zdarzało się dzwonić o trzeciej w nocy do prezesa TVP, żeby zapytać, dlaczego jego telewizor nie działa. Prezesem PiS kierowała obawa o wyłączenie stacji, choć w rzeczywistości problemem okazał się niedziałający dekoder w domu prezesa PiS. Miało to miejsce jeszcze w grudniu 2023 r.
Niedługo później TVP, PAP i Polskie Radio zostały przejęte przez nowy rząd, a minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz zapowiedział ich gruntowną reorganizację.
Koniec z propagandą PiS
"Podczas ośmiu lat rządów partia PiS uczyniła z nich swoje organy komunikacji, a PiS propagował swoją prawicowo-nacjonalistyczną politykę w szczególności w telewizji. Przeciwnicy polityczni, w tym całe kraje, takie jak Niemcy, byli dewaluowani, siano nienawiść, a nawet otwarcie okłamywano" - pisze Grossmann.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak zauważa publicystka, odkąd nowy rząd położył kres tej sytuacji, reorganizacja mediów publicznych stała się dominującym tematem w Polsce. "Mimo próby blokady budynku TVP przez niektórych posłów PiS, rewolucja publicznego nadawcy wydaje się nie do zatrzymania" - czytamy.
Grossmann opisuje, jak sympatycy PiS codziennie gromadzą się przed budynkiem TVP w centrum Warszawy, krzycząc "Polska to nie Białoruś". Porównują przy tym "liberalno-konserwatywny rząd Donalda Tuska, który chce odpolitycznić sądownictwo i instytucje publiczne oraz powrócić do prawa UE, z reżimem komunistycznym lub oskarżają go o faszystowskie metody".
Historia niesprawiedliwości
W ocenie korespondentki gazety, PiS i jej lider Jarosław Kaczyński obracają teraz reformę mediów w historię niesprawiedliwości i chcą protestować 11 stycznia wspólnie ze wszystkimi Polakami, "dla których ideały wolności są ważne".
Jak zauważa Viktoria Grossmann, protest ma się odbyć przed budynkiem Sejmu, gdzie jeszcze niedawno, gdy PiS był u władzy, stały barierki, aby chronić polityków przed demonstrantami. Publicystka pisze też, że teraz to właśnie Kaczyński opowiada się za koniecznością obrony wolnych mediów, a działania rządu Tuska nazywa niedemokratycznymi, przypominającymi najgorsze czasy PRL.
Gazeta informuje, że po upublicznieniu horrendalnych zarobków szefów TVP Donald Tusk zapowiedział, że część wynagrodzeń będzie musiała zostać zwrócona, a nowi pracownicy stacji będą zarabiać znacznie mniej. "I pewnie nie będzie już telefonów od członków rządu do dyrektorów programowych" - kończy Grossmann.
Przeczytaj również: