PolskaNiemcy. Okrutna prawda o powojennych sanatoriach dla dzieci. "Byłam w domu tortur"

Niemcy. Okrutna prawda o powojennych sanatoriach dla dzieci. "Byłam w domu tortur"

Niemieckie media opisały historię dzieci, które po wojnie były wysyłane do sanatoriów na terenie całego kraju. Dziś z relacji dorosłych już Niemców wynika, że w placówkach dochodziło do tortur i eksperymentów medycznych, które kończyły się tragicznie.

Niemcy. Okrutna prawda o powojennych sanatoriach dla dzieci. "Byłam w domu tortur" (zdjęcie ilustracyjne)
Niemcy. Okrutna prawda o powojennych sanatoriach dla dzieci. "Byłam w domu tortur" (zdjęcie ilustracyjne)
Źródło zdjęć: © East News
oprac. MDR

27.06.2021 12:03

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Mroczną sprawę sanatoriów dla dzieci opisała "Suedeutsche Zeitung". "Do lat osiemdziesiątych XX w. miliony niemieckich dzieci wysyłano do uzdrowisk na leczenie. Wiele z nich było tam maltretowanych. Pozbawianie snu, poniżanie, obnażanie, przykuwanie do łóżka, bicie należały do repertuaru wychowawczego" - czytamy na łamach dziennika.

Niemcy. Przemilczany problem

Jak zauważa "SZ" sprawa uzdrowisk dopiera teraz zaczyna wychodzić na światło dzienne ponieważ pojawiły się pierwsze głosy ofiar, które opowiedziały o swoim dramacie. Ich relacje są jednak jedynym świadectwem tego okrutnego zjawiska ponieważ dokumentacja placówek jest absolutnie niedostępna.

"Próby odnalezienia przez ofiary starych dokumentów dotyczących ich pobytu na wyspach Morza Północnego, w alpejskich wioskach czy w Schwarzwaldzie kończą się niepowodzeniem" - czytamy. "Nawet w archiwach instytucji, które w tamtych czasach zarządzały wysyłką dzieci, nie ma dziś żadnych wzmianek na ten temat" - pisze "SZ"

Niemcy. "Byłam w domu tortur"

Jedną z osób które walczą o to, by prawda o działalności uzdrowisk wyszła na jaw jest Anja Roehl, która po powrocie z sanatorium miała powiedzieć swoim rodzicom, że "była w domu tortur". Dziś Roehl stoi na czele Inicjatywy na rzecz Wysyłanych Dzieci, która dąży do upublicznienia relacji ofiar okrucieństwa w dziecięcych uzdrowiskach.

Z relacji jednej z kobiet wspieranych przez inicjatywę wyłania się obraz traumatycznych przeżyć na jakie wystawiane były dzieci. "Dla odstraszenia tych, którzy odzywali się bez pozwolenia, włożono ją do worka i zaniesiono przed piec, gdzie grożono, że zostanie spalona. Innemu dziecku grożono utopieniem. Dzieci gasiły pragnienie wodą z wazonów z kwiatami, piły wodę do mycia, a nawet własny mocz" - czytamy.

Według informacji "SZ" w uzdrowiskach mogły mieć również eksperymenty medyczne, w których na dzieciach testowane były środki uspokajające. Z relacji wynika, że podawano im do picia "bardzo gorzkie herbaty", po których znacznie pogarszał się ich stan zdrowia. Leki w jednym sanatoriów miał również testować powojenny ekspert w dziedzinie eutanazji Werner Catel, co doprowadziło do śmierci dzieci.

Źródło artykułu:PAP
Komentarze (10)