Niemcy. Okrutna prawda o powojennych sanatoriach dla dzieci. "Byłam w domu tortur"
Niemieckie media opisały historię dzieci, które po wojnie były wysyłane do sanatoriów na terenie całego kraju. Dziś z relacji dorosłych już Niemców wynika, że w placówkach dochodziło do tortur i eksperymentów medycznych, które kończyły się tragicznie.
Mroczną sprawę sanatoriów dla dzieci opisała "Suedeutsche Zeitung". "Do lat osiemdziesiątych XX w. miliony niemieckich dzieci wysyłano do uzdrowisk na leczenie. Wiele z nich było tam maltretowanych. Pozbawianie snu, poniżanie, obnażanie, przykuwanie do łóżka, bicie należały do repertuaru wychowawczego" - czytamy na łamach dziennika.
Niemcy. Przemilczany problem
Jak zauważa "SZ" sprawa uzdrowisk dopiera teraz zaczyna wychodzić na światło dzienne ponieważ pojawiły się pierwsze głosy ofiar, które opowiedziały o swoim dramacie. Ich relacje są jednak jedynym świadectwem tego okrutnego zjawiska ponieważ dokumentacja placówek jest absolutnie niedostępna.
"Próby odnalezienia przez ofiary starych dokumentów dotyczących ich pobytu na wyspach Morza Północnego, w alpejskich wioskach czy w Schwarzwaldzie kończą się niepowodzeniem" - czytamy. "Nawet w archiwach instytucji, które w tamtych czasach zarządzały wysyłką dzieci, nie ma dziś żadnych wzmianek na ten temat" - pisze "SZ"
Niemcy. "Byłam w domu tortur"
Jedną z osób które walczą o to, by prawda o działalności uzdrowisk wyszła na jaw jest Anja Roehl, która po powrocie z sanatorium miała powiedzieć swoim rodzicom, że "była w domu tortur". Dziś Roehl stoi na czele Inicjatywy na rzecz Wysyłanych Dzieci, która dąży do upublicznienia relacji ofiar okrucieństwa w dziecięcych uzdrowiskach.
Z relacji jednej z kobiet wspieranych przez inicjatywę wyłania się obraz traumatycznych przeżyć na jakie wystawiane były dzieci. "Dla odstraszenia tych, którzy odzywali się bez pozwolenia, włożono ją do worka i zaniesiono przed piec, gdzie grożono, że zostanie spalona. Innemu dziecku grożono utopieniem. Dzieci gasiły pragnienie wodą z wazonów z kwiatami, piły wodę do mycia, a nawet własny mocz" - czytamy.
Według informacji "SZ" w uzdrowiskach mogły mieć również eksperymenty medyczne, w których na dzieciach testowane były środki uspokajające. Z relacji wynika, że podawano im do picia "bardzo gorzkie herbaty", po których znacznie pogarszał się ich stan zdrowia. Leki w jednym sanatoriów miał również testować powojenny ekspert w dziedzinie eutanazji Werner Catel, co doprowadziło do śmierci dzieci.