Niemcy ocenili debatę w Polsce. "Przegrany znany był przed końcem"

Tusk i Morawiecki wypadli raczej blado, za to wyróżnił się Szymon Hołownia – komentuje "Frankfurter Allgemeine Zeitung" telewizyjną debatę przed wyborami w Polsce. Krytykuje także jej formę, w której ucierpiała kultura debatowania.

Debata polityczna w TVP
Debata polityczna w TVP
Źródło zdjęć: © YouTube
Sonia Bekier

Wydawało się to mało prawdopodobne, ale się wydarzyło: czołowi przedstawiciele sześciu polskich partii zaprezentowali się milionowej publiczności w telewizyjnej debacie wyborczej – relacjonuje we wtorek niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" (FAZ) w internetowym wydaniu. Korespondent gazety Gerhard Gnauck ocenia, że jeszcze przed końcem wyczekiwanej w wielkim napięciu debaty "wiadomo było, kto jest przegranym: kultura debatowania".

"Organizatorem przypuszczalnie jedynej kluczowej dyskusji tej kampanii wyborczej był publiczny nadawca TVP, który pod rządami PiS stał się jeszcze w większym stopniu niż wcześniej tubą partii rządzącej" – pisze Gnauck, dodając, że koncepcja debaty nie dopuszczała żadnej interakcji między kandydatami, co udało się tylko częściowo.

Wszystkie informacje o wyborach 2023 znajdziesz TUTAJ.

Opisując schemat "nieco przydługich pytań" prowadzących, Gnauck ocenia: "W jakimś sensie teatr ten przypominał motto komunisty Waltera Ulbrichta, który podczas powstawania NRD ogłosił: 'Wyglądać musi demokratycznie, ale wszystko musimy mieć pod kontrolą’. Wciśnięci w ten gorset matadorzy próbowali się poruszać" – ocenia dziennikarz "FAZ".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Sztywny i spięty premier

Kolejną niespodzianką było to, że "obaj dominujący, a zarazem najstarsi i najbardziej doświadczeni kandydaci, Morawiecki i Tusk, wypadli raczej blado. Żaden z obserwatorów nie uznał ich na końcu za zwycięzcę" – pisze Gnauck. Jego zdaniem w przypadku Tuska rzucało się w oczy to, że lubi mówić w sposób przemyślany i robić pauzy na refleksję, a kilka razy udało mu się przejść do ofensywy, np. stwierdzeniem, że rząd sprzedał Arabii Saudyjskiej nowoczesną rafinerię w Gdańsku "za połowę ceny, jaką Saudyjczycy zapłacili za piłkarza Ronaldo".

Z kolei Morawiecki "najwyraźniej został poinstruowany przez swój sztab, aby występować agresywnie i atakować Tuska". "Ale jednocześnie urzędujący premier wyglądał w garniturze i pod krawatem na sztywnego i spiętego" – komentuje autor.

Mała niespodzianka: mało krytyki Niemiec

Zdaniem niemieckiego dziennikarza spośród pozostałych uczestników debaty wyróżniał się lider koalicji Trzecia Droga Szymon Hołownia, który był "nie do prześcignięcia" jeśli chodzi o bojową postawę, celność i szybkość wypowiedzi. "Godne uwagi były jego słowa o Izraelu, będące jednocześnie wyraźnym ostrzeżeniem dla Polski i PiS" – zauważa Gnauck cytując wypowiedź Hołowni, który stwierdził m.in., że "niemądry spór, który wywołał premier Izraela o praworządność, o sądy, doprowadził do słabości wewnętrznej kraju, a nieprzyjaciel tylko na to czekał". "Lewicowa posłanka Joanna Scheuring-Wielgus i skrajnie prawicowa partia Konfederacja z Krzysztofem Bosakiem również potrafili umiejętnie zaatakować szefa rządu z bezpiecznej pozycji ławy opozycji.

"Małą niespodzianką" było – zdaniem Gnaucka – to, że premier Morawiecki "inaczej niż zwykle tym razem niemal całkowicie powstrzymał się od krytykowania Niemiec". "Podobnie jak w całej kampanii wyborczej, zabrakło również tego, co powinno być głównym tematem: że rząd naraża Polskę na ryzyko utraty wielu miliardów euro poprzez spór z Brukselą o praworządność. Hołownia był jedyną osobą w studiu, która poruszyła tę kwestię" – zauważa Gnauck.

Autor: oprac. Anna Widzyk

Czytaj także:

Źródło artykułu:Deutsche Welle
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (400)