Niemcy "grożą palcem" Polsce: zrezygnujcie!
Mieszkańcy niemieckich terenów przygranicznych boją się polskich elektrowni atomowych. Regionalni politycy żądają od Warszawy rezygnacji z atomowych planów.
22.11.2011 | aktual.: 22.11.2011 10:56
Parlament krajowy Brandenburgii (Landtag) odrzucił większością głosów polski plan budowy elektrowni atomowych. Jednocześnie Landtag wezwał rząd krajowy Brandenburgii do zajęcia zdecydowanego, negatywnego stanowiska wobec polskich planów w ramach międzynarodowych konsultacji środowiskowych (SUP). Bez względu na lokalizację, istnienie takiej elektrowni będzie oznaczało zagrożenie, także dla odległych regionów, utrzymują brandenburscy posłowie. Jedynie posłowie opozycyjnej CDU i FDP odrzucili wniosek i ostrzegli przed strategią "grożenia Polsce palcem".
To nie pierwsza próba Niemców odwiedzenia Polski od decyzji o budowie elektrowni atomowych. To gorący temat, zwłaszcza w przygranicznych landach: Brandenburgii i Meklemburgii-Pomorzu Przednim, oraz w Berlinie. Wiosną tego roku, o ponowne przemyślenie decyzji o budowie elektrowni apelował do polskiego rządu na łamach dziennika "Tagesspiegel" Matthias Platzeck, premier Brandenburgii. Do protestów wobec polskich planów atomowych zachęca obywateli część polityków, organizacje ekologiczne i inicjatywy obywatelskie.
Ponad 20 tysięcy podpisów zebrało w Meklemburgii stowarzyszenie AFLUM - Atomfreies Leben in Ueckermark (Bezatomowe Życie w Ueckermark), które dwa lata temu zorganizowało wraz z polskimi ekologami protest antyatomowy w Gryfinie. Antyatomowi aktywiści liczą, że na skutek protestów z Niemiec Polska skreśli z listy możliwych lokalizacji elektrowni tereny w bezpośrednim sąsiedztwie granicy, choć, jak przyznają - najlepiej byłoby, gdyby Polska w ogóle z planów zrezygnowała.
Na mocy umów międzynarodowych, państwa ewentualnie zagrożone w przyszłości następstwami możliwej awarii polskiej elektrowni atomowej, mogły wyrazić swoje opinie i uwagi do polskiego projektu, jak również zadawać na jego temat pytania. Prawo to mają nie tylko rządy państw, ale i mieszkańcy tych państw. Czas na to mają do stycznia przyszłego roku. Polska ma obowiązek zapoznać się z pytaniami i uwagami, ale nie musi się nimi kierować przy podejmowaniu decyzji. W konsultacjach, oprócz Niemiec, biorą udział również Austria, Szwecja, Finlandia, Czechy, Słowacja i Dania.
Z Berlina dla polonia.wp.pl
Agnieszka Hreczuk