Niedźwiedź zaatakował kobietę w Bieszczadach
W okolicach zalewu Solińskiego w Bieszczadach niedźwiedź brunatny zaatakował kobietę. Ofiara trafiła do szpitala w Ustrzykach Dolnych, jej stan lekarze określają jako zadowalający. Mieszkanka Teleśnicy (Podkarpackie) została zaatakowana, kiedy wraz z mężem spacerowała po lesie.
Jak powiedział dyrektor szpitala w Ustrzykach Dolnych, w którym leży kobieta, Maciej Fleming, kobieta miała dużo szczęścia. Rany, jakie odniosła były powierzchowne, wymagały tylko zszycia. Były to głównie rany na szyi, udzie i klatce piersiowej. Żadne organy nie zostały uszkodzone - dodał.
Jak powiedział zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Brzegi Dolne Dariusz Zaletański, poniedziałkowy atak jest pierwszy od kilku lat na tym terenie. W poprzednich latach dochodziło do ataków na ludzi, ale w okolicach Lutowisk, w paśmie Otrytu. Za każdym razem była to prawdopodobnie ta sama niedźwiedzica - dodał.
Zdaniem Zaletańskiego, o tej porze roku, kiedy niedźwiedzie budzą się po zimie, trzeba szczególnie uważać, przede wszystkim na samice.
Niedźwiedzice wychodzą z młodymi, które urodziły się w zimie. Jest to ich pierwsze wyjście. Każda obecność w pobliżu człowieka, może być potraktowana przez matkę jako zagrożenie dla młodych. Trudno jednak powiedzieć czy było tak w tym przypadku - powiedział Zaletański.
Początek marca to też okres, w którym jelenie gubią poroże, mieszkańcy okolicznych wiosek w poszukiwaniu tych trofeów często zapuszczają się w głąb lasów, co wiąże się z możliwością spotkania niedźwiedzi. Właśnie pogoń za zdobycie poroży była najczęstszą powodem wejścia w drogę niedźwiedziom w okolicach Lutowisk.
Szczególną ostrożność powinniśmy zachować przez jeszcze ok. dwa miesiące, kiedy nastanie pełna wiosna, wówczas niedźwiedzie zajmą się poszukiwaniem pokarmu. Ale w Bieszczadach ostrożnym trzeba być przez cały rok - ostrzega Zaletański.
W Bieszczadach żyje ponad 100 niedźwiedzi brunatnych - najwięcej w Polsce. Dorosłe osobniki ważą ok. 300 kg, dożywają 50 lat.