Twarda odpowiedź. Biały Dom reaguje po słowach z Kremla
Oskarżenia Moskwy o udział USA w ataku na Kreml szybko spotkały się z reakcją Białego Domu. - Pieskow kłamie. Jego słowa są absurdalne. Biały Dom nie popiera, nie zachęca, nie wspiera ataków na poszczególnych przywódców - przekazał rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA John Kirby.
Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA John Kirby nazwał oskarżenia ze strony Rosji, jakoby Stany Zjednoczone nakazały Ukrainie przeprowadzenie ataku drona na Kreml, "niedorzecznymi".
Kłamstwa Moskwy. USA reagują na oskarżenia ws. ataku na Kreml
- Chciałbym tylko powiedzieć, że pan Pieskow kłamie. Jego słowa są absurdalne. Stany Zjednoczone nie miały z tym nic wspólnego. Nawet nie wiemy, co się wydarzyło. Ale mogę was zapewnić, że Stany Zjednoczone nie odegrały w tym żadnej roli. Biały Dom nie popiera, nie zachęca, nie wspiera ataków na poszczególnych przywódców - przekazał Kirby na konferencji prasowej w Białym Domu.
Jego uwagi pojawiły się po tym, jak rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oskarżył bez żadnych dowodów, że za rzekomym atakiem dronów stoją Stany Zjednoczone i zasugerował, że ukraiński rząd wykonuje decyzje podjęte w Waszyngtonie.
W podobnym tonie wypowiedzieli się przedstawiciele amerykańskich służb. - Wciąż nie mamy zbyt wielu informacji. Ale nie mamy żadnych sygnałów, żeby za tym atakiem stali Ukraińcy - przekazał Mark Warner, przewodniczący senackiej komisji ds. wywiadu, po spotkaniu z dyrektorem CIA Williamem Burnsem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przypomnijmy, że rzecznik prasowy prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego zaprzeczył, jakoby rząd w Kijowie miał jakikolwiek związek z atakiem na Kreml. Jak podkreślił, "Ukraina wszystkie środki wykorzystuje do zwolnienia swoich terytoriów, a nie atakowania cudzych".
"Rosyjskie władze w ostatnim czasie wzmocniły obronę powietrzną, w tym w Moskwie, dlatego jest wysoce nieprawdopodobne, by dwa drony mogły przeniknąć przez kilka stref obrony powietrznej i by zdetonowały lub zostały zestrzelone tuż nad samym Kremlem w sposób umożliwiający spektakularne uwiecznienie tego na wideo" - ocenił amerykański think tank.