Niechlubny rekord. Najwięcej gapowiczów jest w stolicy
Pasażerowie mazowieckiej komunikacji miejskiej, złapani bez biletów łącznie są winni miejskim przewoźnikom 288,6 mln zł. Za tą sumę można by kupić 120 nowoczesnych autobusów.
08.07.2014 | aktual.: 08.07.2014 15:07
Według danych Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej, najwięcej, bo blisko 23% dłużników pochodzi z województwa mazowieckiego. Jak wynika dalej z badania, aż 72% osób dopisanych do KRD to mężczyźni w wieku między 26 a 35 rokiem życia. W samej Warszawie w ciągu czterech lat złapano ponad milion pasażerów jadących bez biletu i wystawiono 296 tys. wezwań do zapłaty.
Jak powstrzymać nieuczciwych pasażerów? Efektywne zmniejszenia zjawiska jazdy komunikacją miejską na gapę, polega na coraz liczniejszych kontrolach oraz informowaniu społeczeństwa o konsekwencjach. Osoby, które nie chcą płacić mandatów, nie pozostają bezkarne.
- Stosuje się wobec nich szereg działań: wpis do Krajowego Rejestru Długów, kolejnym krokiem jest szybsza windykacja - mówi Tomasz Sielicki z Biura Prasowego MPK Wrocław. Odstraszać ma także wysokość mandatów: najwyższa kara za brak biletu jest w Poznaniu – 280 zł, w Warszawie nieco mniej 266 zł, kiedy doliczy się do tego koszty egzekucji, suma staje się naprawdę poważna.
– Windykujemy dłużników, którzy zalegają wobec komunikacji miejskiej już nawet 150 zł, a nasz rekordzista miał do oddania blisko 5000 zł za ok. 20 wezwań do zapłaty – mówi Małgorzata Kuta z firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso.
Z badań przeprowadzonych w 2012 przez IMAS International dla Krajowego Rejestru Długów wynika, że zdecydowana większość ankietowanych, bo aż 81 proc., kasuje bilety. Powodem, dla którego, pasażerowie kasują bilety jest strach przed dostaniem mandatu. Do takiej opinii, przyznało się w badaniu 58 proc. respondentów. Znaczna większość badanych odpowiedziała także, że w sytuacji, gdy zostali złapani na jeździe bez biletu, bojąc się konsekwencji wolą zapłacić za mandat.
Z badań wynika, że osoby jeżdżące na gapę pod względem osiąganych dochodów nie różnią się od osób kasujących bilety. Wytłumaczeniem nie jest także problem z kupieniem biletu, bo można je kupić w biletomatach na przystankach, w autobusach, a nawet za pomocą internetu w telefonie komórkowym. – Częstym wytłumaczeniem dłużników jest także brak pracy, a przez to pieniędzy na zakup biletów, brak legitymacji uprawniającej do zniżki lub brak czasu na skasowanie biletu – wylicza Małgorzata Kuta.
Dwa lata temu zorganizowana została akcja, przez Krajowy Rejestr Długów, przeprowadzona wspólnie z przedsiębiorstwami komunikacyjnymi, pod hasłem „Nie gap się, bo zostaniesz gapowiczem”. Tegorocznym hasłem kampanii jest „Zawsze mam asa w rękawie”. Celem jest zwrócenie uwagi na pozytywny aspekt kasowania biletów. Każdy skasowany bilet pozwoli dołożyć się do tego, aby jakość podróżowania komunikacją miejską była lepsza. A wspomniany „as w rękawie” pozwoli uniknąć przykrych konsekwencji.