"Niech cały świat zobaczy, że Polska odrzuca klientyzm"
Prezes PiS Jarosław Kaczyński oświadczył w czasie debaty nt. wyzwań dla Polski i Europy, że nie przyjmie zasady pełnego zaufania w sprawie prowadzonego przez Rosję śledztwa dotyczącego katastrofy pod Smoleńskiem.
01.06.2010 | aktual.: 01.06.2010 19:17
Jak ocenił Kaczyński, taką zasadę przyjęli: premier Donald Tusk oraz pełniący obowiązki prezydenta marszałek sejmu Bronisław Komorowski.
Prezes PiS podkreślał, że w stosunkach z Rosją należy się zwracać nie do władz, tylko do społeczeństwa. Jak dodał, na tym tle trzeba stawiać sprawę katastrofy pod Smoleńskiem. Zaznaczył, że jest to kwestia naszego honoru, interesu, suwerenności, a także "przyzwoitości w sensie takim ogólnospołecznym, ogólnonarodowym".
- Tak to widzę, pod tym względem z całą pewnością nie będę człowiekiem gotowym przyjąć w tej sprawie zasadę pełnego zaufania, która w ogóle nie jest przyjmowana nigdzie w stosunkach międzynarodowych i w ogóle rzadko jest stosunkach międzyludzkich, nawet w stosunkach rodzinnych; jeżeli przyjrzeć się regulacjom prawnym widać, że ona nie jest stosowana - oświadczył Kaczyński.
Prezes PiS mówiąc o polskiej polityce zagranicznej podkreślał, że należy odrzucić w niej podejście klientystyczne. Klientyzm - podkreślał - jest złą metodą nawet przy najskromniej zdefiniowanych interesach państwa. Przekonywał, że musi być on odrzucony jawnie - kancelarie dyplomatyczne świata muszą wiedzieć, że polskie władze go odrzucają.
"Nie może być tak, żebyśmy słyszeli, że byczo jest"
- Nie zgodzę się na bylejakość - oświadczył Jarosław Kaczyński podczas debaty z prof. Jadwigą Staniszkis, dotyczącej wyzwań Polski i Europy do 2020 r.
Kaczyński podkreślił, że obserwuje w wielu sprawach "zgodę na bylejakość", akceptację, że "musi tak być". - Tej zgody w żadnym przypadku być nie może. Nie może być tak, żebyśmy słyszeli, że byczo jest - zaznaczył. - Nie możemy sobie pozwolić na to, żeby odpowiedzią na obecny stan państwa była bezradna akceptacja - dodał.
Według lidera PiS, polska gospodarka powinna odzyskać autonomiczność, a społeczeństwo spójność. - Na zachodzie państwa organizują narody. U nas z organizowaniem narodu przez państwo jest słabo - ocenił.
- Możemy dokonać bardzo daleko idących zmian zarówno w interesie właściwego funkcjonowania państwa w jego sferze tradycyjnej, czyli bardzo szeroko rozumianego bezpieczeństwa, jak i w sferze nowoczesnej - rozwoju (...) Polityka nie jest zabawą, musi być na poważnie. Być na poważnie to mieć wizję rozwoju kraju, którą da się realizować i która nie podporządkowuje się każdym okolicznościom - mówił Kaczyński.
Dodał, że obawia się, że kryzys euro będzie wykorzystywany "dla usprawiedliwiania dalszej bierności".
"Ja bym IV RP nie wyrzuciła do kosza"
Prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział, że Polsce potrzebne są zmiany, które przewidywał projekt IV RP, ale potrzebny jest też inny język, by nie wrócił sposób dyskusji, który - jak podkreślił - doprowadził do tragedii.
Kaczyński mówił o tym podczas debaty z prof. Jadwigą Staniszkis. Socjolog wytknęła kandydatowi, że ten "wyrzuca do kosza IV RP". Jak mówiła, ona by tego nie robiła. Po tym stwierdzeniu wypełniona po brzegi sala w Hotelu Europejskim zareagowała oklaskami.
- Jeżeli przez IV RP rozumieć to, o czym choćby przed chwilą mówiłem, odpowiadając pani profesor w sprawie rozwoju, to przecież to jest takie czynne państwo, państwo, które jest w stanie widzieć, planować i budować przyszłość narodu. Jeżeli chodzi o inne elementy odnoszące się do korupcji, do polityki historycznej itd., to ja się z tego nie wycofuję. Ja tylko nie chcę używać języka, który daje pretekst do tego, żeby później powrócił sposób dyskutowania, który - w moim przekonaniu - był w Polsce czymś niesłychanie niszczącym i który w efekcie przyniósł tragedię - powiedział szef PiS.
Przekonywał, że w czasie tej kampanii chce spróbować wykorzystać to, co stało się po katastrofie smoleńskiej. Zdefiniował to jako eksplozję dobrych uczuć Polaków, pokazania się prawdziwej Polski. W związku z tym - deklarował - chce uczynić wszystko, by uniknąć powrotu do dawnego dyskursu. Jak ocenił, IV RP została obciążona znaczeniami zupełnie nie związanymi ani z jej teorią, ani z praktyką.