Niebezpieczny wzrost długu publicznego
Gospodarczą bombą zegarową określa "Gazeta Prawna" sytuację, przed którą ostrzegał wczoraj wicepremier Jerzy Hausner. Jego zdaniem, brak reform fiskalnych od 2003 r. może spowodować eksplozję długu publicznego, który w 2006 r. przekroczyłby 60% PKB.
Jeśli dług publiczny wyniesie 60% PKB albo będzie wyższy, to w kolejnym budżecie państwa i w budżetach samorządów wydatki nie mogą przekraczać dochodów. Konieczność zrównoważenia budżetu oznaczałaby, że trzeba byłoby albo radykalnie zwiększyć dochody o 40-50 mld zł, nakładając nowe podatki, albo radykalnie zmniejszyć wydatki - uważa gazeta.
Dochodzą do tego jeszcze restrykcje ze strony UE - pisze Robert Olesiński. Jeżeli bowiem Komisja Europejska stwierdzi nadmierny dług publiczny w danym kraju, to żaden nowy projekt lub - w przypadku ważnych projektów składających się z wielu etapów - żaden nowy etap tego projektu nie będzie przez nią finansowany. Przed Polską zamknęłaby się także droga do euro - ostrzega komentator "GP", powołując się na kryteria gospodarcze zawarte w traktacie z Maastricht.