Nie żyje Zofia Bartoszewska
Zmarła Zofia Bartoszewska, działaczka opozycyjna, wdowa po prof. Władysławie Bartoszewskim. Miała 90 lat.
Była drugą żoną Bartoszewskiego. Pobrali się w 1967 roku. Z wykształcenia była magistrem filologii polskiej.
Przed kilkoma laty, w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" tak wspominała początek swojego związku. - Któregoś dnia wracam z pracy w PIW-ie (Państwowy Instytu Wydawniczy - przyp. red.), a w fotelu - który do dziś stoi w męża pokoju - siedzi Bartoszewski. A koło niego siedzi mój pies i z miłością na niego patrzy. Znaczy: pies na Bartoszewskiego.
- Męża poznała pani w PIW-ie?
- Właściwie nie, bo on nie był wydawany przez PIW. Poznałam go w środowisku, w którym się obracałam. Ale szczerze mówiąc nie bardzo go zauważałam. Chociaż on był już bardzo znany i było wiadomo, że przesiedział ileś lat w więzieniu. Aż nagle zaczął do mnie przychodzić. Właśnie tak podstępnie - opowiadała w rozmowie z "GW".
Zofia Bartoszewska w czasie okupacji działała w szarych Szeregach, potem - jako sanitariuszka - uczestniczyła w Powstaniu Warszawskim. Cudem uniknęła rozstrzelania podczas rzezi Woli. Jej ojciec zginął w pierwszych dniach powstania.
Po upadku powstania razem z matką i starszą siostrą wyjechała do Krakowa, do ciotki. Do stolicy wróciła po wyzwoleniu. Wkrótce potem umarła jej matka.
Po maturze Zofia studiowała na Uniwersytecie Warszawskim. Skończyła polonistykę. Jeszcze na studiach wyszła po raz pierwszy za mąż - za lekarza Janusza Bachurzewskiego. Z tego związku ma syna - Piotra. Małżeństwo nie przetrwało jednak próby czasu.
Przez wiele lat pracowała w Państwowym Instytucie Wydawniczym. Po wprowadzeniu stanu wojennego 13 grudnia 1981 r. współpracowała z Prymasowskim Komitetem Pomocy Osobom Pozbawionym Wolności i ich Rodzinom.
O śmierci Zofii Bartoszewskiej poinformował na Twitterze Bartosz Wieliński.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Tuż po śmierci męża, z którym przeżyła 50 lat, wyznała "Super Ekspressowi": "Mieliśmy mnóstwo wspomnień, pięknych chwil". - Bardzo go kochałam i wciąż kocham. Zawsze byliśmy razem: on ze mną, ja z nim. Wraz z jego śmiercią skończyło się dla mnie już życie... - dodała.
Żródło: se.pl. wyborcza.pl, styl.pl