Śmierć znanego kapłana. Wierni w żałobie
Nie żyje ks. Krzysztof Antoń, znany duchowny z Władysławowa. Jego ciało znaleziono na plebanii. "Człowiek uśmiechu i radości oraz dobrego serca" - wspomina go jeden z jego wychowanków.
Ks. krzysztof Antoń był proboszczem parafii pw. Św. Apostołów Piotra i Pawła w Szczecinie Podjuchach. Wcześniej był jednak wiele lat proboszczem parafii Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny we Władysławowie.
Z nieoficjalnych doniesień, 62-letni duchowny zmarł nagle na zawał serca. Jego ciało odnaleziono na plebanii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Drodzy Mieszkańcy Gminy Władysławowo. Mam bardzo smutną informację. Zmarł Honorowy Obywatel Gminy Władysławowo Ksiądz Krzysztof Antoń. Wyświęcony 19.05.1987 r., od 2005 r. do 2014 r. był proboszczem parafii pw. Wniebowzięcia NMP we Władysławowie. Ks. Antoń darzony był wielką sympatią i szacunkiem mieszkańców Władysławowa, jako człowiek zjednujący sobie ludzi, zarażający ich swoją pasją i dającym wsparcie w trudnych chwilach. Stanowił wzór nie tylko kapłana, ale także CZŁOWIEKA. Rodzinie, wszystkim bliskim i całej wspólnocie Zakonu Chrystusowców składam najszersze wyrazy współczucia" - napisał burmistrz Władysławowa Roman Kużel.
"Śmierć zawsze boli i zawsze przychodzi nie w porę… Tu przyszła baaardzo za szybko. Ks. Krzysztof Antoń SChr, mój wychowawca - prefekt, wicerektor w seminarium a potem proboszcz rodzinnej parafii we Władysławowie. Człowiek uśmiechu i radości oraz dobrego serca! Księże KRZYSZTOFIE , dziękuję! Odszedłeś za szybko… Szok, niedowierzanie, brak słów… Ale przecież jesteśmy ludźmi wiary! Żyj w uściskach TEGO, którego głosiłeś! Do zobaczenia w NIEBIE!" - napisał wychowanek duchownego ks. Mariusz Sokołowski.
Dawca komórek macierzystych
Ksiądz Antoń przed dwoma laty został dawcą komórek macierzystych. "Wiele lat temu pod wpływem szpitalnych doświadczeń postanowiłem zostać dawcą szpiku. Zgłosiłem swoją gotowość. Czekałem kilka lat. Zadzwonił telefon z Fundacji DKMS z zapytaniem czy dalej jestem gotowy. Bez wahania odpowiedziałem, że tak. Rozpoczął się proces przygotowania. Przez cały ten czas modliłem się w intencji biorcy" - napisał kapłan na stronie DKMS.
"Wiedziałem, że ten mój bliźniak genetyczny i wielu innych każdego dnia czeka na ten jeden, ale jakże ważny telefon z informacją: znaleźliśmy dawcę. To jest radość nie tylko dla biorcy, ale przecież dla jego najbliższych" - zaznaczył. "A potrzeba tak niewiele, by ofiarować komuś drugiemu wszystko" - dodał.
Czytaj więcej:
Źródło: "Fakt", DKMS