Nie żyje Janusz Kłosiński. Miał 96 lat
Zmarł Janusz Kłosiński. Aktor i reżyser filmowy oraz teatralny zasłynął rolami Czernousowa w serialu "Czterej pancerni i pies", zbójnika Kuśmidera w "Janosiku" i dyrektora Wardowskiego w "Czterdziestolatku". Miał 96 lat.
Janusz Kłosiński urodził się 19 listopada 1920 roku w Łodzi. Teatr kochał od dziecka, na amatorskiej scenie zadebiutował już jako 5-latek, wcielając się w Heroda. Był absolwentem PWST w Warszawie z siedzibą w Łodzi. Występował na deskach łódzkich teatrów, a w latach 60. był dyrektorem Teatru Nowego. W latach 70. był członkiem zespołu Teatru Narodowego.
Jego spokojne studenckie życie przerwał wybuch wojny. Kłosiński, ze stopniem podchorążego, wrócił do rodzinnej Łodzi. Sytuacja polityczna wzbudzała w nim lęk i wreszcie chłopak wyruszył na Kresy Wschodnie, nie wiedząc, że teren zajęli już Sowieci. Twierdzi, że to prawdziwy cud, że udało mu się ujść z życiem.
Był znany z filmowych ról Czernousowa w serialu "Czterej pancerni i pies", zbójnika Kuśmidera w "Janosiku" i dyrektora Wardowskiego w "Czterdziestolatku". Grał też w filmach "Niespotykanie spokojny człowiek" czy "O dwóch takich co ukradli księżyc".
O Kłosińskim było także głośno za sprawą telewizyjnego występu 13 grudnia 1981 r. - Powiedziałem na antenie, że dosyć już strajków i rozkładu państwa uznanego przez wszystkie kraje świata. Wprowadzenie stanu wojennego uznałem za położeniu kresu tej nieuzasadnionej rozróbie – mówił w "Angorze". Gdy poparł wprowadzenie stanu wojennego, ludzie zaczęli się od niego odsuwać. Po latach twierdził, że ta sprawa "nigdy go nie bolała”.
Na ekranie pojawiał się jeszcze do końca lat 80. Potem, po przemianie ustrojowej, zniknął z branży. Odszedłem i była to moja decyzja – mówił. - Nie obraziłem się na nikogo. Po prostu taka była moja wola.
Informację o śmierci aktora potwierdził Związek Artystów Scen Polskich.
Kadr z filmu "Kochajmy syrenki"
Kadr z serialu "Czterej panceni i pies"