Nie zbudzić znów antysemityzmu
Lektura zachodniej prasy może budzić
zdumienie. Kolejne fale krytyki izraelskiej polityki przynoszą
coraz bardziej brutalne wobec Żydów słowa. Wielu zachodnich
publicystów błyskawicznie przeszło drogę od krytyki Busha, przez
krytykę Szarona i Izraela, kończąc na atakach na Żydów o zupełnie
antysemickim już charakterze - pisze Grzegorz Jankowski, redaktor
naczelny "Faktu".
Z początku to zjawisko lekceważono. Gorąca temperatura politycznych sporów o interwencję w Iraku zdawała się wszystko usprawiedliwiać. Poza tym ataki na Żydów bardzo często padały z ust sympatyków lewicy, a zatem środowisk mających największe zasługi dla walki z antysemityzmem - zauważa komentator dziennika.
Jednak po kilku miesiącach stało się jasne, że coraz brutalniejsze ataki na Izrael i Żydów stają się normą. Że publiczne ich wypowiadanie przestało być naganne. Odwrotnie, uznano to za dowód szlachetnych - humanitarnych i pacyfistycznych - intencji ich autorów. A zatem poglądy coraz mniej odróżnialne od antysemickich stają się wzorem politycznej poprawności - podkreśla publicysta gazety.
Coraz częściej mówi się więc o nowym antysemityzmie. O nowych motywacjach dla starych uprzedzeń. Nowych, bo właśnie z pozoru szlachetnych, oświeconych, a przecież nie dających przez to żadnych gwarancji, że nie przerodzą się w zupełnie prymitywne, znane z przeszłości fobie. Przeciwnicy tego poglądu mówią, że nie jest to niemożliwe, bo przecież krytyka Izraela nie jest generalnym atakiem na Żydów, a jedynie na pewną polityczną ekipę, której nie popierają wszyscy Żydzi. Poza tym jest to jedynie krytyka jej działań, a nie narodowej tożsamości - pisze naczelny "Faktu".
Niby racja, jednak mnie te argumenty nie przekonują. Bo problemem nie jest sama krytyka Izraela, ale pasje i emocje, które w nią zostały zaangażowane. A te są ewidentnie chore. Coraz bliższe nienawiści, moralnej odrazy, a przez to coraz bardziej irracjonalne i gotowe do samoistnego istnienia. A takie samodzielne życie postaw antyizraelskich będzie już czystym antysemityzmem. Nie twierdzę, że takim, który będzie znów zabijał, jednak na pewno będzie hańbił Europę jako wspólnotę, która miała raz na zawsze wyzwolić się od rasizmu. Jak go bowiem zwalczyć, skoro nie potrafimy uszanować pamięci ofiar Holocaustu i pół wieku po nim ginie wrażliwość na antysemicką retorykę? - pyta Jankowski w dzienniku. (PAP)