Nie zamykać kościołów? Porażająca nauczka o koronawirusie z Korei. Chora poszła na mszę
Chora nr 31 to kryptonim pacjentki z koronawirusem, która prawdopodobnie przyczyniła się do tysięcy zachorowań wśród członków Kościoła Jezusa w Korei. Choć Polsce nie ma odważnego urzędnika, który zaproponowałby zamknięcie kościołów, to ta historia powinna być dla nas wielkim ostrzeżeniem.
12.03.2020 | aktual.: 13.03.2020 07:35
Śledztwo koreańskich epidemiologów wykazało, że pacjentka nr 31 mając już wirusa, brała udział w dwóch nabożeństwach i miała kontakt z 1160 osobami. Po sprawdzeniu ich danych okazało się, że kilkaset wiernych miało infekcję.
Szlak wirusa od pacjentki nr 31 stał się przedmiotem jednego z najważniejszych śledztw ekspertów Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom w Korei. Kobieta trafiła do szpitala w Daegu jako uczestniczka kolizji drogowej. Gdy wystąpiła u niej podejrzanie wysoka gorączka, lekarze zalecili jej test na obecność koronawirusa. Zanim poddała się badaniu, poszła na dwugodzinne nabożeństwo (była w kościele także kilka dni wcześniej).
Dzień później test wykazał koronawirusa. W kolejnych dniach setki członków wspólnoty z okolic Daegu okazało się zarażonymi. Zakażenia wybuchły z taką mocą, że na początku marca już 60 proc. wszystkich potwierdzonych przypadków zakażenia koronawirusem w Korei Południowej było związanych z tą wspólnotą. Jej przywódca na kolanach błagał Koreańczyków o przebaczenie.
Czy zamykać kościoły? Na Słowacji msze już odwołane
Historia pacjentki nr 31 to jest wielkim ostrzeżeniem dla hierarchów i urzędników. Zwłaszcza że potwierdzono już koronawirusa u mężczyzny, który udzielał komunii w kościele w Czapurach (woj. wielkopolskie). To mąż 57-letniej pacjentki, która jak dziś podano, zmarła na Covid-19. Jak dowiaduje się WP kilkadziesiąt osób, które miały kontakt z członkami rodziny zostało poddanych kwarantannie.
Na Słowacji biskupi już dwa dni temu ogłosili, że w ramach zakazu organizowania wydarzeń publicznych do 23 marca w kościołach nie będą odprawiane msze. Mimo to w Polsce nie ma na tyle odważnego urzędnika, który zaproponowałby zawieszenie mszy. Minister zdrowia Łukasz Szumowski zaapelował do osób starszych o korzystanie z możliwości uczestnictwa we mszy świętej za pośrednictwem telewizji czy radia.
Biskupi: można nie iść na mszę. To nie grzech
Konferencja Episkopatu Polski wydała komunikat, z którego wynika, że kościoły pozostaną otwarte. Biskupi udzielili dyspensy osobom, które ze względu na zagrożenie koronawirusem nie wezmą udziału w niedzielnej mszy. Wydano też zalecenia o powstrzymaniu się od całowania relikwii i korzystania z wody święconej w kropielnicach przy wejściach do kościołów. Komunię świętą można przyjmować na rękę, co do tej pory radykałowie nazywali świętokradztwem.
Sprawa budzi wielkie emocje, bo apele o zawieszenie mszy są odbierane jako atak na Kościół. - Tak jak szpitale leczą ciało i nie zamyka się ich z powodu pandemii, tak kościoły leczą duszę i w tym samym czasie się ich nie zamyka - skomentował Tomasz Terlikowski, katolicki publicysta.
Warszawski proboszcz chroni wiernych
Na zagrożenie reagują jednak niektóre parafie i poszczególni biskupi. Metropolita częstochowski abp Wacław Depo odwołał planowaną na 13 marca drogę krzyżową w Częstochowie. Pochód wiernych miał przejść ulicami miasta.
Nie odbędzie się też masowa pielgrzymka maturzystów na Jasną Górę (planowana na 14 marca). Katecheci mają zorganizować małe szkolne grupy i odbyć pielgrzymkę w różnych terminach.
- Chcemy, żebyście zrozumieli, że nie jest nam łatwo przyjąć takie obostrzenia, ale chcemy postąpić odpowiedzialnie, z troski o Kościół, z miłości do was. - ogłosił o. Waldemar Borzyszkowski z parafii Św. Andrzeja Boboli w Warszawie. W specjalnym "komunikacie kryzysowym" odwołał rekolekcje, parafialne spotkania i drogę krzyżową. Zapowiedział uruchomienie transmisji internetowej z niedzielnej mszy.
Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl