Nie zamykać kościołów? Porażająca nauczka o koronawirusie z Korei. Chora poszła na mszę
Chora nr 31 to kryptonim pacjentki z koronawirusem, która prawdopodobnie przyczyniła się do tysięcy zachorowań wśród członków Kościoła Jezusa w Korei. Choć Polsce nie ma odważnego urzędnika, który zaproponowałby zamknięcie kościołów, to ta historia powinna być dla nas wielkim ostrzeżeniem.
Śledztwo koreańskich epidemiologów wykazało, że pacjentka nr 31 mając już wirusa, brała udział w dwóch nabożeństwach i miała kontakt z 1160 osobami. Po sprawdzeniu ich danych okazało się, że kilkaset wiernych miało infekcję.
Szlak wirusa od pacjentki nr 31 stał się przedmiotem jednego z najważniejszych śledztw ekspertów Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom w Korei. Kobieta trafiła do szpitala w Daegu jako uczestniczka kolizji drogowej. Gdy wystąpiła u niej podejrzanie wysoka gorączka, lekarze zalecili jej test na obecność koronawirusa. Zanim poddała się badaniu, poszła na dwugodzinne nabożeństwo (była w kościele także kilka dni wcześniej).
Dzień później test wykazał koronawirusa. W kolejnych dniach setki członków wspólnoty z okolic Daegu okazało się zarażonymi. Zakażenia wybuchły z taką mocą, że na początku marca już 60 proc. wszystkich potwierdzonych przypadków zakażenia koronawirusem w Korei Południowej było związanych z tą wspólnotą. Jej przywódca na kolanach błagał Koreańczyków o przebaczenie.
Czy zamykać kościoły? Na Słowacji msze już odwołane
Historia pacjentki nr 31 to jest wielkim ostrzeżeniem dla hierarchów i urzędników. Zwłaszcza że potwierdzono już koronawirusa u mężczyzny, który udzielał komunii w kościele w Czapurach (woj. wielkopolskie). To mąż 57-letniej pacjentki, która jak dziś podano, zmarła na Covid-19. Jak dowiaduje się WP kilkadziesiąt osób, które miały kontakt z członkami rodziny zostało poddanych kwarantannie.
Na Słowacji biskupi już dwa dni temu ogłosili, że w ramach zakazu organizowania wydarzeń publicznych do 23 marca w kościołach nie będą odprawiane msze. Mimo to w Polsce nie ma na tyle odważnego urzędnika, który zaproponowałby zawieszenie mszy. Minister zdrowia Łukasz Szumowski zaapelował do osób starszych o korzystanie z możliwości uczestnictwa we mszy świętej za pośrednictwem telewizji czy radia.
Biskupi: można nie iść na mszę. To nie grzech
Konferencja Episkopatu Polski wydała komunikat, z którego wynika, że kościoły pozostaną otwarte. Biskupi udzielili dyspensy osobom, które ze względu na zagrożenie koronawirusem nie wezmą udziału w niedzielnej mszy. Wydano też zalecenia o powstrzymaniu się od całowania relikwii i korzystania z wody święconej w kropielnicach przy wejściach do kościołów. Komunię świętą można przyjmować na rękę, co do tej pory radykałowie nazywali świętokradztwem.
Sprawa budzi wielkie emocje, bo apele o zawieszenie mszy są odbierane jako atak na Kościół. - Tak jak szpitale leczą ciało i nie zamyka się ich z powodu pandemii, tak kościoły leczą duszę i w tym samym czasie się ich nie zamyka - skomentował Tomasz Terlikowski, katolicki publicysta.
Warszawski proboszcz chroni wiernych
Na zagrożenie reagują jednak niektóre parafie i poszczególni biskupi. Metropolita częstochowski abp Wacław Depo odwołał planowaną na 13 marca drogę krzyżową w Częstochowie. Pochód wiernych miał przejść ulicami miasta.
Nie odbędzie się też masowa pielgrzymka maturzystów na Jasną Górę (planowana na 14 marca). Katecheci mają zorganizować małe szkolne grupy i odbyć pielgrzymkę w różnych terminach.
- Chcemy, żebyście zrozumieli, że nie jest nam łatwo przyjąć takie obostrzenia, ale chcemy postąpić odpowiedzialnie, z troski o Kościół, z miłości do was. - ogłosił o. Waldemar Borzyszkowski z parafii Św. Andrzeja Boboli w Warszawie. W specjalnym "komunikacie kryzysowym" odwołał rekolekcje, parafialne spotkania i drogę krzyżową. Zapowiedział uruchomienie transmisji internetowej z niedzielnej mszy.
Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl