WAŻNE
TERAZ

Zwrot ws. wybuchu w Rembertowie. Ewakuacja mieszkańców

Nie tylko drabiny i nożyce. Nowy sposób na pokonanie polsko-białoruskiej granicy

W nadgranicznych wsiach gminy Michałowo (woj. podlaskie) codziennie o świcie widywane są grupy migrantów, liczące nawet po kilkadziesiąt osób. Mieszkańcy alarmują, że najprawdopodobniej wykorzystywany jest nowy sposób na pokonanie polsko-białoruskiej granicy.

Stan wyjątkowy na granicy z Białorusią. Według mieszkańców gminy Michałowo graniczna rzeka jest pokonywana z użyciem łodzi lub pontonówStan wyjątkowy na granicy z Białorusią. Według mieszkańców gminy Michałowo graniczna rzeka jest pokonywana z użyciem łodzi lub pontonów
Źródło zdjęć: © East News | Jakub Kaminski
Tomasz Molga

- Jak dotąd Białorusini pomagali migrantom, przecinając graniczny płot lub rozkładając drabiny na zasiekach. To się zmieniło. Od kilku dni mąż codziennie o szóstej rano widuje ludzi wychodzących z granicznej rzeki Świsłacz. Wszystko wskazuje na to, że dostają od służb pontony czy łodzie, bo rzeka niesie teraz dużo wody, która jest bardzo zimna - mówi WP mieszkanka nadgranicznej wsi w gminie Michałowo.

Jak relacjonuje, 1 października o poranku niedaleko rzeki zatrzymano kilkudziesięcioosobową grupę migrantów. Po chwili z krzaków na polskim brzegu granicznej rzeki Świsłacz wyszła kolejna grupa. - Obserwowaliśmy, jak zastanawiają się, czy cofać się na Białoruś, czy dołączyć do zatrzymanych. Zostali schwytani - relacjonuje rozmówczyni.

Stan wyjątkowy na granicy z Białorusią. Migranci dostają łodzie?

Mieszkanka dodaje, że należąca do niej łąka leży przy samej rzece. Poszła tam i znalazła czapkę, mokre skarpetki i buty, niedojedzony słoik nutelli oraz śmieci po biwakowaniu.

- Nie było mokrych ubrań, a znajdywaliśmy je poprzednio, gdy migranci przeprawiali się wpław. Ścieżki, którymi przechodzi zwierzyna, są zalane wysoką wodą. Muszą przypływać na pontonach lub łodziach. Przy rzece nie ma jeszcze płotu i ten słaby punkt granicy jest teraz wykorzystywany - tłumaczy rozmówczyni.

Rzeka Świłacz w woj. podlaskim wyznacza przebieg ponad 20-kilometrowego odcinka polsko-białoruskiej granicy. Straż Graniczna ani nie potwierdziła, ani nie zaprzeczyła, że do jej pokonania białoruskie służby podstawiają łodzie.

ZOBACZ TAKŻE: Krzysztof Gawkowski o słowach Macieja Wąsika: to należy obśmiać

Sprawa dzieci z Michałowa. Nie chcą przyczyniać się do dramatów

- Granica nie jest szczelna. 27 września mieszkańcy naliczyli 150 osób, które widziano w okolicy. Dużo osób przechodzi granicę i próbuje się wydostać z terenu stanu wyjątkowego. Choćby dziś rano dwóch migrantów próbowało wsiąść do lokalnego autobusu, ale kierowca się nie zgodził - komentuje w rozmowie z WP Wioleta Walasek, sołtys wsi Jałówka.

Zwierza się, że mieszkańców podzieliła głośna sprawa zatrzymań dzieci i matek, które przeszły granicę i zostały zatrzymane na posterunku w Michałowie. - Strażnicy graniczni tłumaczą nam, że dzieciom i matkom nie dzieje się krzywda. Że nie są wywożone do lasu, ale na przejście graniczne w Bobrownikach. Gdyby nie takie rozmowy, mieszkańcy czuliby opór, by powiadamiać służby o grupach migrantów - mówi sołtys Jałówki.

- Wiele osób nie chciałoby przyczyniać się do dramatów. Na pewno nie powinno być tak, że Polska wygania dzieci. Może niech lepiej już jadą sobie do Niemiec, bo w Polsce nie chcą zostać - dodaje Walasek.

W ubiegłym tygodniu sprawa "dzieci z Michałowa" była jednym z głównych wątków burzliwego posiedzenia w Sejmie. Posłowie opozycji pokazywali na mównicy zdjęcia dzieci migrantów. Twierdzili przy tym, że polskie służby "wywiozły je lasu" w ramach tzw. procedury push-back.

Wątek, co stało się z dziećmi z Michałowa, nie został precyzyjnie wyjaśniony. Służby zatrzymały dziennikarzy, którzy chcieli śledzić autokar z zatrzymanymi osobami. Następnie Straż Graniczna poinformowała w ogólnikowy sposób, że osoby te zostały odstawione na granicę z Białorusią, bo były zainteresowane wyłącznie złożeniem wniosku o pomoc międzynarodową w Niemczech.

Do sprawy odniósł się Mikołaj Pawlak, Rzecznik Praw Dziecka. Zapewnił, że migranci, którzy nie wyrażają zgody na umieszczenie ich w polskich ośrodkach, są przekazywani stronie białoruskiej w bezpiecznych warunkach. "Rzecznik Praw Dziecka nie odnotował przypadków pozostawiania migrantów 'w lesie czy na bagnie', jak donosiły niektóre media" - zapewniono w komunikacie RPD.

Wybrane dla Ciebie

Zwrot ws. wybuchu w Rembertowie. Ewakuacja mieszkańców
Zwrot ws. wybuchu w Rembertowie. Ewakuacja mieszkańców
Cyrylica na dronie. Nowe ustalenia prokuratury
Cyrylica na dronie. Nowe ustalenia prokuratury
Izrael grozi krajom, które chcą uznać Palestynę
Izrael grozi krajom, które chcą uznać Palestynę
Kto powinien być premierem? Polacy wskazali
Kto powinien być premierem? Polacy wskazali
Rosyjski dron wleciał w nocy do Polski? Rzecznik DORSZ reaguje
Rosyjski dron wleciał w nocy do Polski? Rzecznik DORSZ reaguje
Prezydent dziękuje wsi za wsparcie i ostrzega przed umową z Mercosur
Prezydent dziękuje wsi za wsparcie i ostrzega przed umową z Mercosur
"Rosja zamyka się w logice wojny i terroru". Macron reaguje po ataku
"Rosja zamyka się w logice wojny i terroru". Macron reaguje po ataku
Grzegorz Braun z opaską na oku. Zdradził powód
Grzegorz Braun z opaską na oku. Zdradził powód
NIK składa zawiadomienie do prokuratury. Na liście czołowi politycy PiS
NIK składa zawiadomienie do prokuratury. Na liście czołowi politycy PiS
"Doskonała adaptacja". Polska światowym potentatem w produkcji baterii do "elektryków"
"Doskonała adaptacja". Polska światowym potentatem w produkcji baterii do "elektryków"
Śmiertelne potrącenie 5-latka przez autobus. Jest oświadczenie przewoźnika
Śmiertelne potrącenie 5-latka przez autobus. Jest oświadczenie przewoźnika
Królowe plaży. Uszanki opanowały Monterey
Królowe plaży. Uszanki opanowały Monterey