Nie przeszkadzajcie nam żyć
"Jedyne co mam to złudzenia, że mogę mieć własne pragnienia" - śpiewała wczoraj Magda Wasyłyk, niepełnosprawna dziewczyna, wicewojewodzie Ryszardowi Lacherowi. Wspólnie z kilkuset kolegami, ich rodzicami i opiekunami protestowała w ten sposób przeciwko zmniejszaniu państwowych dotacji przeznaczanych na prowadzenie warsztatów terapii zajęciowej.
28.09.2004 | aktual.: 28.09.2004 08:46
- To będzie dla nas katastrofa. Jakby odebrano im życie – żali się Aleksandra Poks z Jeleniej Góry, mama 27-letniego Piotra. - Dzięki tej rehabilitacji mój Jakub jest szczęśliwy, mniej nadpobudliwy. Potrafi się skupić, uśmiechać. Żyje - mówi ze łzami w oczach Danuta Matkowska, mama dwudziestolatka. Niepełnosprawni, ich rodzice oraz pracownicy warsztatów terapii zajęciowej z całego województwa (m.in. Jeleniej Góry, Wałbrzycha, Głogowa, Dzierżoniowa i Lubina) przyjechali wczoraj do Wrocławia.
"Mamy prawo do wsparcia i rehabilitacji", "Nie chcemy być izolowani", "Chcemy być aktywni" – napisali na transparentach, które przynieśli pod urząd wojewódzki. Protestują przeciwko zmniejszeniu pieniędzy na prowadzenie warsztatów dla osób niepełnosprawnych, które ukończyły 18 lat. Do tej pory w całości finansował je Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Tymczasem posłowie, nowelizując ustawę o rehabilitacji, zdecydowali, że dofinansowanie z PFRON z roku na rok będzie się zmniejszać: 2005 - 90 proc., 2006 - 80 proc., 2007 - 75 proc., 2008 - 70 proc. Niepełnosprawni i ich opiekunowie sprzeciwiają się także ograniczaniu środków na tworzenie nowych warsztatów: w roku 2005 ma to być 70 proc. ponoszonych kosztów, a w roku 2006 - 60 proc. Dofinansowywać ośrodki mają samorządy, ale ustawa samorządowa im tego nie nakazuje. - Skończy się na tym, że ośrodki będą zamykane. Skąd weźmiemy pieniądze na nowy sprzęt rehabilitacyjny, z czego opłacimy pracowników? - pytali kierownicy warsztatów.
- Naszym dzieciom odbierze się możliwość rozmowy z rówieśnikami. Osoby zdrowe często nie chcą mieć z nimi nic wspólnego. Nie będzie nas stać na to, by dopłacać, lub wynajmować rehabilitanta - argumentowali rodzice. Na Dolnym Śląsku jest kilkadziesiąt warsztatów terapii zajęciowej. Jest w nich około 500 osób. To niepełnosprawni m.in. z porażeniem mózgowym i zespołem Downa. W czasie warsztatów uczestniczą w terapii, która prowadzona jest poprzez zajęcia: kulturalne, kulinarne, rękodzieła itp. - Wszystko po to, by ci ludzie nie wegetowali, a przygotowali się do życia. By dali sobie radę. Przerwanie pracy z chorymi ludźmi spowodowałoby niepowetowane straty w ich rozwoju. Przecież wyszły one z cienia, mają możliwość rozwoju. Ci ludzie mają wrócić i zamknąć się w domach?! – mówi Jolanta Ceran prezes Stowarzyszenie Dzieci i Rodzin Zasadniczej Szkoły Zawodowej Specjalnej w Wałbrzychu, które prowadzi warsztaty.
Do pikietujących przed urzędem wojewódzkim wyszedł wicewojewoda Ryszard Lacher. - Proszę nam pomóc, by nie były to tylko złudzenia, by pragnienia osób niepełnosprawnych mogły być spełniana - mówił Grzegorz Krzytwa, kierownik warsztatów "Wspólnota" we Wrocławiu, przekazując wicewojewodzie protesty z podpisami setek rodziców i popierających ich ludzi. Ryszard Lacher obiecał, że protesty zostaną przekazane do Warszawy. A niepełnosprawni zaśpiewali wicewojewodzie, że "...najgorsze w życiu to samotnym być" i "...jedyne co mam to złudzenia, że mogę mieć własne pragnienia".
Protestowali w całym kraju Protesty odbyły się w poniedziałek w całej Polsce. W lubelskiej Filharmonii zgromadziło się około 600 osób, pod urząd wojewódzki w Rzeszowie przyszło 250, przed urzędem miejskim w Koninie zgromadziło się około 200. Niepełnosprawni protestowali także w Poznaniu, Białymstoku, Łomży i Suwałkach. Obecnie w Polsce działa 511 warsztatów terapii zajęciowej, na które uczęszcza ponad 16 tys. osób. Prowadzone są zwykle przez fundacje i organizacje pozarządowe, w tym Caritas i Fundację św. Brata Alberta.
Anna Dymna w obronie niepełnosprawnych Aktorka wysłała list do Leszka Zielińskiego, pełnomocnika rządu ds. osób niepełnosprawnych: "Z niepełnosprawnymi mam kontakt od kilku lat. Prowadzę z nimi m.in teatrzyk, mamy ogólnopolski festiwal Albertianę w Krakowie, od 5 lutego otworzyłam, prowadzę i utrzymuję Warsztaty Terapii Artystycznej w podkrakowskich Radwanowicach(...). Nie mogę uwierzyć, że żyję w państwie, w którym pozbawia się pomocy sieroty, ludzi pokrzywdzonych przez los, którzy o pomoc nawet nie potrafią sami poprosić. Te placówki, dawały tym biednym ludziom sens życia, dzięki tym zajęciom czuli się potrzebni, żyli dłużej i nauczyli się uśmiechać. Nie wiem co będzie dalej, jeśli przejdzie ta 31 już nowelizacja wiadomej ustawy. Skąd władze powiatowe mają brać pieniądze na dofinansowanie tych placówek jak nie mają na drogi, szkoły i inne palące potrzeby?
Jarosław Sulikowski, współpraca (AS)