Nie można odczytać filmu, który jest dowodem ws. śmiertelnego potrącenia tramwajem 3 osób w Łodzi
Śledczy od dwóch tygodni męczą się próbując odczytać zapis z monitoringu zainstalowanego w tramwaju, który śmiertelnie potrącił trzy osoby w centrum Łodzi. Okazuje się, że podobnych awarii w zeszłym roku było kilkadziesiąt - podaje tvn24.pl.
Kierujący tym tramwajem pijany motorniczy zabił 6 stycznia 3 osoby. Miał we krwi 1,2 promila alkoholu. Nagrania z kamery zamocnowanej w pojeździe mogłyby znacząco pomóc w śledztwie. Nie można ich jednak odtworzyć.
Okazuje się, że problemy z odczytaniem nagrań z kamer w łódzkich tramwajach to żadna nowość. W zeszłym roku MPK chciało skorzystać z nagrań z kamer ponad półtora tysiąca razy. W 50 przypadkach było to niemożliwe z powodu awarii.
Za awaryjne kamery odpowiada jedna firma - tłumaczy się łódzkie MPK. Nie można jednak zrezygnować z jej usług, ponieważ wiązałoby się to z koniecznością zwrotu pieniędzy, które na montaż kamer wyłożyła Unia Europejska.
- Nad odzyskaniem nagrania pracują specjaliści z laboratorium kryminalistycznego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi - mówi tvn24.pl prokurator Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury. Jeśli nie uda im się samodzielnie odzyskać zapisu, zwrócą się o pomoc do zewnętrznej firmy.
Źródło: tvn24.pl