"Nie mam nic". Ewakuowała się żona i dzieci, on został na miejscu
- Nie mam nic - mówi jeden z mieszkańców Lądka-Zdroju w rozmowie z Wirtualną Polską. W sobotę Biała Lądecka zalała tam kilka ulic. Dzień później w położonym powyżej Lądka Stroniu Śląskim pękła tama i woda spustoszyła uzdrowiskową miejscowość. Mężczyzna zapytany o to, czy mieszkańcy mogą liczyć na jakąś pomoc, odpowiada, że nie wie. - Może sprawy się jakoś rozwiną - dodaje. Podczas największej fali powodziowej żona i dzieci mężczyzny ewakuowali się do bezpiecznego miejsca. On sam został. - Tragedia - mówi o tym, co się działo. - Nie wiem, co robić - podkreśla. Na miejscu nie ma prądu ani wody. - Nie mamy nic, nie mam dokumentów, nie mam telefonu - powtarza.