Nie ma kto gasić pożarów
Na Sądecczyźnie nie ma kto gasić pożarów! Takie alarmujące informacje docierają od szefów ochotniczych straży pożarnych. Coraz mniej druhów stawia się przed remizą, kiedy usłyszą głos syreny. Kilkuset strażaków ochotników z regionu wyjechało w poszukiwaniu pracy.
05.02.2007 07:01
Nagła zmiana sytuacji
Kiedyś mówiliśmy, że mamy w OSP dużo ludzi gotowych w każdej chwili wyruszyć do akcji, ale brakuje im sprzętu – mówi Teodor Gargas, zastępca prezesa Zarządu Powiatowego Związku OSP RP w Nowym Sączu. Dziś mamy prawie sto OSP z nowoczesnym sprzętem, ale nie mamy ludzi gotowych wyruszyć do akcji. Bieda wygania ich w świat za chlebem.
Przepisy kontra życie
Do tego dochodzą złe przepisy – mówi wójt Podegrodzia Stanisław Łatka. Nie możemy ubezpieczyć całej OSP. Każdy druh ma być ubezpieczony osobno, więc ubezpieczanych jest tylko część. Gdy oni wyjadą, zdarza się, że ci co zostali i są gotowi do akcji, nie mogą wyjechać, bo nie mają ubezpieczenia.
Druhowie mają też kłopot, by godzić gaszenie pożarów z pracą zawodową – mówią prezes OSP w Olszance Bogdan Siwulski i naczelnik Henryk Olchawa. Dawniej ustawa dawała dni wolne za akcję. Dziś lanie wody na ogień traktowane bywa jak bumelka i skutkuje wylaniem z roboty.
Zawodowcom brak wsparcia
Sytuacja kadrowa w OSP niesie bardzo poważne skutki dla bezpieczeństwa w regionie – mówią zastępca komendanta małopolskiego PSP w Krakowie brygadier Piotr Konar i komendant miejski PSP w Nowym Sączu brygadier Janusz Basiaga. Unijne przepisy ograniczające czas pracy strażaków zawodowych zmniejszyły ich liczbę na służbie. Musimy do akcji wzywać ochotników, których brakuje.
Stanisław Śmierciak