"Nie jestem eksperymentem i produktem". Ostra reakcja na słowa abp. Gądeckiego

- Wkurza mnie, kiedy sugeruje, że jestem eksperymentem i produktem - powiedziała w rozmowie z TOK FM Alicja Gołębiewska, która urodziła się dzięki metodzie in vitro. Młoda kobieta odniosła się w ten sposób do oświadczenia abp. Gądeckiego na ten temat.

Abp Gądecki sprzeciwia się finansowaniu metody in vitro.
Abp Gądecki sprzeciwia się finansowaniu metody in vitro.
Źródło zdjęć: © GETTY | NurPhoto

- Odkąd pamiętam, Kościół katolicki upomina się o moje prawa i jednocześnie z całych sił walczy, by tacy ludzie jak ja, już się nie rodzili. Wydawać by się mogło, że nie da się kogoś bić jedną ręką, a drugą go bronić. Ale okazuje się, że Kościół to potrafi - wyznała 20 - letnia Alicja Gołębiewka w rozmowie z TOK FM.

Wypowiedź kobiety jest reakcją na oświadczenie abp. Gądeckiego w sprawie podpisania ustawy o finansowaniu in vitro.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

W piątek, prezydent Andrzej Duda zatwierdził nowelizację ustawy dotyczącej finansowania procedur in vitro ze środków publicznych. W swoim oświadczeniu, zaznaczył, że jego celem jest zapewnienie równych szans wszystkim osobom, które borykają się z problemem niepłodności. Na początku stycznia planuje również złożyć projekt ustawy, który będzie gwarantował finansowanie również innych metod leczenia niepłodności ze środków publicznych.

Tego samego dnia, abp Gądecki wystosował apel do prezydenta Dudy, w którym prosił o niepodpisywanie ustawy lub skierowanie jej do Trybunału Konstytucyjnego. W swoim specjalnym oświadczeniu, abp Gądecki określił metodę in vitro jako "eksperymentowanie na człowieku" i wezwał do "stworzenia narodowego programu prawdziwego leczenia niepłodności". - Ludzie nie rozumieją tych kwestii bioetycznych, które są dość skomplikowane – dodał.

"Połączono jajeczko z plemnikiem"

Matka Alicji poddała się metodzie in vitro dwa razy, ponieważ dopiero drugie podejście do zapłodnienia okazało się skuteczne. Za pierwszym razem poszła do księdza, aby zwierzyć się ze swoich problemów. - Zamiast tego dostałam garść zabobonów o uśmiercaniu zarodków i przestrogę, bym nie bawiła się w Boga. Nic z tego nie zrozumiałam. Wiedziałam już od lekarza, na czym polega zabieg in vitro. Że nie ma mowy o rodzeniu się jednego dziecka kosztem śmierci innych. Mimo to księdzu udało się wzmocnić we mnie poczucie winy - wyznała w rozmowie z TOK FM.

Po narodzinach Alicji kobieta chciała ochrzcić dziewczynkę. Jednak ksiądz odmówił udzielenia sakramentu. - Jak niby mam go udzielić? Przecież to dziecko nie jest darem od Boga. To obejście planu stwórcy i oszustwo - wyjaśnił.

Matka nie ukrywała przed Alicją, jak przyszła na świat. Wyjaśniała, że w klinice "połączono jajeczko z plemnikiem". Alicja miała jednak pytania. - Ilu katolików pomyśli, że jesteśmy dla nich zagrożeniem? Ilu będzie chciało dalej sprawdzać w internecie, jak nas rozpoznać? Co dalej z tym zrobią? Teraz niby wraca normalność, bo politycy zdecydowali, że in vitro będzie finansowane z budżetu państwa. Ale nie wiemy, co będzie dalej - powiedziała w TOK FM.

Źródła: PAP, TOK FM

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (133)