Nie doszło do ugody w procesie karnym między Romami
Przed Sądem Rejonowym w Szczecinku w woj. zachodniopomorskim nie doszło do ugody w procesie karnym o zniesławienie, w którym stronami są Romowie. Powodem była nieobecność króla Romów. Ten proces to precedens; do tej pory Romowie nie wytaczali sobie spraw.
Prywatny akt oskarżenia przeciwko Bogdanowi Trojankowi - znanemu artyście, szefowi zespołu Terne Roma i jedynemu na świecie romskiemu Kawalerowi Orderu Uśmiechu - wniósł prezes Związku Romów Polskich Roman Chojnacki. Chodzi o wysłane przez Trojanka do różnych instytucji - w tym do Kancelarii Sejmu i Prezydenta - pisma, w których zarzuca ZPR nierzetelność w finansowych rozliczeniach.
Chodzi o rozdysponowanie przez ZPR 240 tys. USD, jakie Związek otrzymał w 2004 r. za pośrednictwem Międzynarodowej Organizacji do spraw Migracji od konsorcjum szwajcarskich banków na pomoc dla Romów. Trojanek twierdzi, że Romowie nie dostali pomocy w obiecanej przez Chojnackiego wysokości, a on sam pisma sporządził na polecenie starszyzny.
Chojnacki powiedział, że pomoc została przyznana w obiecanej wysokości, co potwierdzającą księgi rachunkowe ZPR.
Sprawę tę rozstrzygał we wrześniu najwyższy autorytet romskiej społeczności Siero Rom Henryk Nudzia Kozłowski. Romski król przyznał wtedy rację Trojankowi; Chojnackiego ukarał zaś "skalaniem", co oznacza, że prezes ZPR nie może siedzieć z innymi Romami przy jednym stole i pić z nimi z jednego kieliszka.
We wtorek przed sądem Chojnacki zeznał, że na rozprawie u Kozłowskiego było jak na tureckim bazarze. Wyjaśnił, że grupa Romów związana z Trojankiem celowo nie dawała mu dojść do słowa i dlatego postanowił szukać ochrony swojego dobrego imienia przed sądem powszechnym.
Wezwany na świadka Kozłowski nie stawił się we wtorek w sądzie, za co został ukarany grzywną w wysokości 200 zł. Zarówno adwokat Wojciech Litorowicz (pełnomocnik oskarżyciela) jak i mecenas Tomasz Musiał (pełnomocnik oskarżonego) deklarowali gotowość do zawarcia ugody, do której namawia sąd. Obaj stwierdzili jednak, że jej zawarcie nie jest możliwe bez polecenia i akceptacji Siero Roma.
Sąd zaczął zatem normalny przewód, m.in. przesłuchał kilku świadków. Na salę - oprócz stron - sąd wpuścił jednego Roma wskazanego przez oskarżyciela oraz dziennikarzy. Choć karne procesy o zniesławienie toczą się z wyłączeniem jawności, strony zgodziły się na obecność mediów.
Kilkudziesięciu Romów zainteresowanych przebiegiem pierwszego karnego procesu między dwoma członkami ich społeczności, na wynik posiedzenia musiało czekać przed gmachem sądu. Obostrzenia dotyczące publiczności wprowadzono po tym, jak na pierwszej rozprawie (proces zaczął się 30 listopada) pojawiło się ponad stu Romów z całej Polski, co zdezorganizowało pracę szczecineckiego sądu.
Chojnacki przyznał, iż zdaje sobie sprawę, że jego akt oskarżenia to wystąpienie przeciwko tradycji, ale sprawy zaszły za daleko, by się teraz wycofywać.
Natomiast Trojanek przyznał, że akt oskarżenia jest dla niego niesamowitym zaskoczeniem, ale będzie się bronił, bo trzeba się wreszcie wziąć za prawdziwą pomoc dla Romów.
Proces ma być kontynuowany 19 stycznia.