ŚwiatNie do pomyślenia w Polsce? Tam nie chcą szybkiej kolei

Nie do pomyślenia w Polsce? Tam nie chcą szybkiej kolei

We francuskim miasteczku Hendaye, przy granicy z Hiszpanią, odbył się protest przeciwko budowie szybkiego połączenia kolejowego LGV, Tuluza-Bordeaux-Madryt. W transgranicznej manifestacji wzięło udział - według policji - 13 tysięcy, a według organizatorów 15-20 tysięcy ludzi.

Nie do pomyślenia w Polsce? Tam nie chcą szybkiej kolei
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

23.01.2010 | aktual.: 24.01.2010 09:15

Przed demonstracją stowarzyszenia przeciwne budowie linii LGV i organizacje ekologiczne przyjęły tekst "Karty z Hendaye", nawołujący do zrzeszania się wszystkie europejskie ruchy przeciwne budowie takich nowych linii kolejowych. Karta określa ich budowę jako "katastrofę ekologiczną, społeczno-gospodarczą i ludzką" dla stref przeciętych liniami LGV.

Przeciwnicy nowych szybkich linii oceniają, że "budowa LGV jest sprzeczna z pojęciem zrównoważonego rozwoju" i apelują do Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego o "refleksję nad absurdalnością i brakiem konieczności tworzenia tak wielkiej infrastruktury".

Na transparentach widniały m.in. hasła "LGV: kto skorzysta na tym przestępstwie?", "Wstrzymać LGV", "Nie zadłużajmy naszych dzieci". Eskortowani przez kilkadziesiąt traktorów z rolniczych okolic zagrożonych przez LGV, protestujący ruszyli w stronę hiszpańskiego miasta Irun po drugiej stronie granicznej rzeki Bidasoa. Irun i Hendaye leżą na trasie projektowanego połączenia LGV, które miałoby zostać oddane do użytku przez koleje RFF w 2020 roku.

W tym samym czasie, jak podały włoskie media, odbył się kilkutysięczny protest niedaleko granicy włosko-francuskiej przeciwko budowie linii LGV, Lyon-Turyn.

Przeciwko szybkim kolejom LGV opowiada się, oprócz baskijskich partii autonomicznych i ruchów ekologicznych, 29 francuskich gmin, przez które między Hendaye a Bajonną miałoby przebiegać połączenie LGV.

17 października ubiegłego roku przeciwko projektowi budowy LGV protestowało na ulicach Bajonny kilkadziesiąt tysięcy ludzi.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)