"Nie boimy się chińskich hydraulików, ani koreańskich pielęgniarek"
Szef delegacji polskiej na szczyt Światowej Organizacji Handlu (WTO) w Hongkongu, minister gospodarki Piotr Woźniak, powiedział, że "nie boimy się chińskich hydraulików, ani koreańskich pielęgniarek", i
dlatego bez zastrzeżeń opowiadamy się za otwarciem rynków na
usługi i towary przemysłowe.
17.12.2005 11:55
Woźniak przypomniał stanowisko Unii Europejskiej, proponujące, by w zamian za uwolnienie tych rynków przez zrzeszone w WTO państwa, UE wycofała się z subsydiów rolnych. Polski minister wystąpił na forum sesji plenarnej szczytu WTO, dając do zrozumienia, że Warszawa w pełni popiera stanowisko Unii w tej materii.
Jednocześnie zwrócił uwagę, że Polsce zależy na ochronie branży rolnej, gdyż przed przystąpieniem do UE, w okresie przygotowań do akcesji, kraj nasz dużo zainwestował w rolnictwo. Chcielibyśmy, by te nakłady zwróciły się - stwierdził Woźniak.
Dodał, że unijne wsparcie jest potrzebne, mimo że sektor rolny wytwarza w Polsce jedynie 3,5% produktu krajowego brutto (PKB). Pragniemy kontynuować restrukturyzację rolnictwa, by je unowocześnić, i zapewnić pracę ludziom. Z rolnictwa żyje u nas mnóstwo ludzi - podkreślił.
Jego zdaniem, jeśli - tak jak zakładano - proces negocjacyjny w ramach tzw. Rundy Rozwoju z Dauhy potrwa do końca 2006 roku, to "coś sensownego może się urodzić".
Piotr Woźniak od piątku, odkąd przybył na obrady, prowadzi w Hongkongu intensywne konsultacje i rozmowy. Pomaga mu wiceszef resortu, Marcin Korolec, który wbrew wcześniejszym zamierzeniom nie wyjechał do kraju. Od wtorku, czyli od początku spotkania WTO z udziałem reprezentantów 150 państw, to właśnie Korolec kierował pracami delegacji polskiej.