Nie będzie parlamentarnego dochodzenia ws. najazdu na Nalczyk
Przewodniczący Rady Federacji, izby wyższej
parlamentu, Siergiej Mironow oświadczył, że nie widzi
potrzeby powoływania specjalnej komisji parlamentarnej, która
miałaby wyświetlić okoliczności niedawnego najazdu islamskich
bojowników na Nalczyk, stolicę Kabardo-Bałkarii, na Kaukazie.
19.10.2005 | aktual.: 19.10.2005 14:06
Nie sądzę, by istniała potrzeba powoływania specjalnej komisji parlamentarnej w tej sprawie. Nie sądzę, by została ona powołana - powiedział Mironow po posiedzeniu Dumy Państwowej, izby niższej parlamentu, poświęconym wydarzeniom w Nalczyku.
Mironow jest jednym z najbliższych współpracowników prezydenta Władimira Putina. Rosyjskie media wymieniają go wśród potencjalnych następców Putina, którego druga kadencja prezydencka kończy się w 2008 roku.
Powołanie parlamentarnej komisji, mającej wyjaśnić, jak było możliwe przeprowadzenie takiego ataku w 300-tysięcznym mieście, postulowali przedstawiciele antykremlowskiej opozycji w Dumie.
Środowe obrady izby odbywały się przy drzwiach zamkniętych, bez udziału mediów. Przed deputowanymi wystąpili pełnomocnik prezydenta w Południowym Okręgu Federalnym Dmitrij Kozak, wicepremier Aleksandr Żukow, minister spraw wewnętrznych Raszid Nurgalijew, szef Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB)
Nikołaj Patruszew i prokurator generalny Władimir Ustinow.
Przewodniczący Dumy Borys Gryzłow przekazał, że przedstawili oni "poufne informacje", dotyczące ataku na obiekty rządowe w Nalczyku. Sami zainteresowani nie wyszli do dziennikarzy po zakończeniu posiedzenia parlamentu.
Gryzłowowi zaprzeczył poprzedni przewodniczący Dumy Giennadij Sielezniow, który ocenił, że szefowie resortów siłowych i służb specjalnych nie powiedzieli parlamentarzystom niczego nowego. O wszystkim, co mówili, informowały wcześniej media - powiedział.
Podobnie dyskusję w Dumie podsumował Aleksiej Ostrowski z nacjonalistycznej Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji (LDPR). Niczego nowego ministrowie nie powiedzieli. Więcej wiemy z mediów. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi na nasze pytania - podkreślił.
W ubiegły czwartek oddział islamskich rebeliantów przeprowadził zmasowany atak na obiekty rządowe w stolicy Kabardo-Bałkarii. Według oficjalnych danych, w czasie dwudniowych walk śmierć poniosło 33 funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa, 12 cywilów i 92 rebeliantów.
Odpowiedzialność za atak wziął na siebie radykalny czeczeński dowódca polowy Szamil Basajew. Jego zdaniem, operacja w Nalczyku była sukcesem powstańców, pomimo poniesionych strat. Basajew twierdzi, że w stolicy Kabardo-Bałkarii zginęło 41 bojowników.
O sukcesie w Nalczyku - tyle, że rosyjskich resortów siłowych i służb specjalnych - mówi też prezydent Władimir Putin, według którego służby bezpieczeństwa tym razem działały sprawnie, skutecznie i zdecydowanie.
Jerzy Malczyk